English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

9.04 do 29.04.07, 20 dni, kurs bankowy 1€ = 650 F (CFA, Frank zachodnio-afrykański)

bezkres Tenerezwiedzanie – Niesamowita Australia była moim 50 odwiedzonym krajem, zaś Niger jest 100 (92 państwa niepodległe i 8 terytoriów zależnych). Oczekiwałem tutaj czegoś specjalnego. I nie zawiodłem się, Niger okazał się jednym z naj... z afrykańskich krajów!

W większości światowych statystyk w zakresie najniższych zarobków, analfabetyzmu, niedożywienia, umieralności dzieci itp. Niger notowany jest w ścisłej czołówce. Podobno wciąż praktykowane jest niewolnictwo i nieoficjalnie ocenia się, iż jest tu ponad 20,000 współczesnych niewolników. Kraj jest czterokrotnie większy od Polski, a znaczną część obszaru zajmują pustynie i sahel (sawannowa strefa przejściowa pomiędzy terenami zalesionymi na południu, a pustynną Saharą na północy). Susze witają tu często, a podczas wielkich upałów deszcz wyparowuje, zanim zdąży spaść na ziemię. Podstawowym zwierzęciem hodowlanym w większości krajów Afryki Zachodniej jest koza, która fizycznie jest bardzo wytrzymała jak na te ciężkie warunki. Zjada każdą, nawet kolczastą roślinkę, nie pogardzi także workami foliowymi, papierem i innymi śmieciami. Przyczynia się do rozprzestrzeniania pustyni, a więc pogorszeniu warunków bytowych ludzi. A w Nigrze kóz sporo.

W Niamey temperatura dochodziła do 46°C, w bankach klimatyzacja wskazywała 30°C, a i tak kontrast był spory z tym co było na zewnątrz. To jedno z nielicznych afrykańskich miast stołecznych, gdzie wciąż można zobaczyć wielbłądy jako część ruchu ulicznego. W stolicy otrzymaliśmy wizy do Czadu i uciekaliśmy z tego gorącego miejskiego kotła na północ kraju, do blisko 1000 km odległego Agadezu.

Miasto z pewnością nie do ominięcia, posiada swoją unikalną atmosferę. W zasypanych piaskiem ulicach, z glinianymi domami, łatwo sobie wyobrazić jak wyglądało tutaj życie kilkaset lat temu. Oryginalny jest także 27-metrowy „Wielki meczet”, smukła, strzelista wieża górująca nad miastem. Jedynie dzieci niszczą tę atmosferę doskonałości – bardzo nachalnie i natarczywie domagają się prezentów. Od ich krzyków „cadeau” nie jesteś w stanie się uchronić. W mieście działa jedyna droga kafejka internetowa, jesteś też w stanie wyciągnąć pieniądze z karty Visa w banku BIA, ale prowizja niczego sobie (10,000 CFA). Spotkaliśmy jednak turystów, którzy dwa dni czekali na potwierdzenie wydania im pieniędzy.

wspinaczka na wydmęNaszym celem była Tenere - "Pustynia Pustyń". Wiedzieliśmy, że wycieczki są drogie, a ponieważ nie ma tam dróg, to nie ma też możliwości dotarcia tanim środkiem publicznego transportu. Mieliśmy jednak małą przewagę - byliśmy poza sezonem. Przewagę? - kwiecień to pora sucha i miesiąc największych upałów, już w Niamey było gorąco. Nie byliśmy pewni, czy ktoś zdecyduje się wyruszyć z nami w tym piekielnym czasie na naszych warunkach, w dodatku tylko w jednym samochodzie (na dwa nas nie stać, a jest to wymóg bezpieczeństwa). Na szczęście w tym okresie turystów jest mało, więc liczne agencje są bezczynne. Szukaliśmy długo, mieliśmy też rekomendowanego (ze strony Wojtka Dąbrowskiego www.kontynenty.tpi.pl) przewodnika, ale ten potraktował nas jak idiotów. Pewnie wyszedł z założenia, że skoro mamy już jego telefon, to zgodzimy się na każde warunki, przeliczył się. Za to z Mahomedem po długich targach, ustaliliśmy cenę znacznie niższą niż zwykle oferuje on swoim klientom z Europy Zachodniej. Namówiliśmy go na zrobienie naszej trasy w 5 dni (skopiowaliśmy ją od Wojtka), choć programowo zajmuje ona minimum tydzień (płaci się za dni, nie za trasę). Mimo tego wciąż było bardzo drogo - 64 € na osobę na dzień (lecz Tenere to żelazny punkt naszej wyprawy, wysokie koszty były wkalkulowane). W cenie były wliczone: samochód z paliwem, zezwolenie od policji, przewodnik, kierowca i kucharz, pełne wyżywienie.

Rano ruszamy z Agadezu i oglądamy imponujące ryty naskalne Dabous m.in. słoni, nosorożców, żyraf (do 5.4 metra wysokości). To milczący świadek z epoki neolitu, który udowadnia, że kiedyś (6-8 tysięcy lat temu) pustynia ta była żyzną ziemią na której żyły zwierzęta. Śpimy w Iferouane, a rano kierujemy się w stronę gór Air. I od teraz zaczyna się raj - cudowne, nieregularne, żółte, ogromne wydmy Sahary. Przez kolejne 2 dni jechaliśmy w tak niesamowitej scenerii, że brakuje mi słów, aby to opisać. przejazd przez TenerePrzede wszystkim zmieniające się kolory i kształty piaszczystych wydm, ale również fantastycznie wkomponowane w krajobraz samotne drzewo, przebiegający wielbłąd, góra białego marmuru, zerodowane głazy. Cechą charakterystyczną tej części Tenere jest sąsiedztwo gór Air i właśnie kontrast wielkich złotych piasków z czarnym masywem górskim czynią to miejsce jedynym w swoim rodzaju. Wspinaliśmy się na wierzchołki wydm (około 300 metrów wysokości), aby z góry zobaczyć jak piaski wypełniają szczeliny górskich zboczy i wąwozów. Wschody i zachody słońca dodawały mistycyzmu. Z powodu wiejącego harmattanu, powietrze było niezbyt przejrzyste (więc najlepsze zdjęcia pozostaną w pamięci). Tam nie ma dróg – są bezdroża, gdyż wiatry przenoszą piaski z dnia na dzień, zasypując wszystko co napotkają na swojej drodze. Kierowca z pędem wpadał na szczyt wydmy i dopiero stąd mógł ocenić gdzie dalej jechać - układ następnych wydm decydował gdzie skierować samochód. To było niesamowite uczucie - samotny przejazd przez ten ocean piasku, czasami jak okiem sięgnąć, aż po horyzont. Nasze odizolowanie było przerywane przystankami przy studniach w oazach, gdzie nie wiadomo skąd, wszystko wokół nagle ożywało. Masa spragnionych wielbłądów, kóz, owiec i osłów wraz ze swoimi nomadzkimi pasterzami czekała cierpliwie na swoją kolejkę do życiodajnej wody. Dziewczęta ładne, skromne, nieśmiałe, kolorowo ubrane przypatrywały się nam ciekawie, nie mniej niż my im.

zachód słońca na wydmachWjeżdżamy z powrotem w góry Air i odwiedzamy jedyny wodospad Sahary (tak jest przynajmniej reklamowany), zwany dumnie przez miejscowych "cascade". Cóż za rozkosz wskoczyć do zimnego oczka wodnego, chociaż ledwo co ociekającą skałę trudno zaliczyć do miana wodospadu. Oaza Timia słynie również ze swoich ogrodów owocowo-warzywnych, a to dzięki pompie wodnej i pracy tutejszych mieszkańców. Nie muszę chyba mówić jaka to przyjemność skosztować soczystych grejpfrutów w tak suchym klimacie.

Dijene Ghabidine Amanar Tours tel. (kier. 227) 440240 – wycieczka 8-dniowa w 5 dni. Płaci się za dzień, a nie od trasy, cena wyżywienia jest nieznaczna przy całościowym rozrachunku, więc warto pozwolić sobie na taki luksus. Nasz harmonogram wyglądał następująco:

Dzień 1: Agadez – Dabous (ryty naskalne) – Gougaram – Iferouane;

Dzień 2: okrążenie Adar Tamgak od północy – oaza Tezerzek (przerwa popołudniowa) – podnóże Adar Chiriet (1403 m) – Col du Chiriet (spacery po wydmach) - Antonoire (nocleg w niecce wydmowej – pięknie!)

Dzień 3: studnia Faris (spotkanie nomadów) – Izane – droga do Ilekane przez białe i szare marmury – Issauane (przerwa) – Arakaon (spacery po wydmach i wspinaczka na skały na wschód słońca nad Skrzypcami Kraba, po francusku „Pince de Crabe”, miejsce gdzie piach wchodzi w górskie doliny, obejmowany przez góry niczym w szczypcach kraba).

Dzień 4: Kogo (marmury i wąwóz) – koniec wydm i przeciętna droga do Timia – nocleg nad jedynym na Saharze wodospadem.

Dzień 5: po zwiedzaniu ogrodów owocowych w oazie i teoretycznie powrót do Agadezu, my jednak zostaliśmy w Timia na własną rękę. Umowa i opłata obejmowała jednak powrót.

na wielbłądzie w TimiaWłaśnie tutaj w Timia przeskakujemy z wygodnego samochodu, dającego przyjemny przewiew podczas jazdy, na wolne i wysokie wielbłądy z napędem na cztery nogi. Co prawda po 2 dniach (20 km) nasze pośladki miały już dość wielbłądziej jazdy (a w szczególności karkołomnego wstawania i siadania ryczącego zwierza), to przygoda była jednak tego warta. Szczelnie owinięci w niebieskie turbany poczuliśmy co to znaczy upał i jak smakuje łyk rozpalonego powietrza. Cena wycieczki obejmowała: wielbłąd 3000 CFA/ dzień/ os; przewodnik 5000 CFA/ dzień/ 3os; pomocnik 3000 CFA/ dzień/ 3os; jedzenie dla naszych Tuaregów 5000 CFA/ 2 dni/ 3os; łącznie 39000 CFA/ 2 dni/ 3osoby. Polecam na przewodnika Alhassane Saulez, syna właściciela ogrodów, w których później spaliśmy. Ogrody Saualeza mają nieco większy wymiar niż zwykły ogród – bo ich zielony raj rośnie na środku pustyni. Utrzymanie i nawodnienie takiego obszaru wymaga sporej codziennej pracy, ale efekt w postaci soczystych, świeżych pomarańczy, grejpfrutów („pamplemusów”), innych warzyw i owoców wynagradza wysiłek. My kupowaliśmy codziennie od chłopców wiaderko „pamplemusów” za 100 CFA za sztukę.

Tak jak na poprzedniej samochodowej wyprawie, tak i teraz górskimi i pustynnymi ścieżkami prowadzili nas dostojni Tuaregowie, częstując mocną herbatką i "przysmakami" ich lokalnej kuchni, bazującej głównie na kozich i owczych wyrobach. Słuchając przy ognisku opowieści poznaliśmy nieco kulturę i zwyczaje tych nomadzkich ludów. Tuaregowie uciekli przed Arabami na pustynię (VII i XI w) i do tej pory część z nich prowadzi koczowniczy tryb życia. Nie akceptują politycznych granic państwowych, uznają całą Saharę za swoja ojczyznę. Dla jednych są dumnymi "rycerzami pustyni", dla innych bandytami napadającymi na karawany, handlującymi niewolnikami i wszczynającymi rebelie. Niestety, czasy nadal niespokojne i po każdym kolejnym nieporozumieniu z Rządem w Niamey, Tuaregowie walczą o swoje prawa w różny sposób. Kilka dni po naszym przejeździe przez Tenere znowu ostrzelali posterunek żandarmerii w Iferouane i droga turystyczna ponownie została zamknięta (do odwołania). Łatwo ich rozpoznać po zawiniętym na głowie i twarzy turbanie oraz po noszonym u boku mieczu z wyrytym charakterystycznym krzyżem (wzór zależy od miasta pochodzenia). Tutaj nietypowo dla Afryki mężczyźni zajmują się również prostymi pracami domowymi. W społeczeństwie Tuaregów kobiety zajmują wysoką pozycję i są wolne (nie do pomyślenia u Arabów).

w ręku kręg szyjny dinozauraWracamy do Agadezu i od razu jedziemy na inną wycieczkę - na cmentarzysko dinozaurów. Tutaj w Tawachi, ziemia zakonserwowała części szkieletów tych prehistorycznych olbrzymów (za życia 12m wysokości, 22m długości, 20 ton wagi, jak i innych np. krokodyla czy 9-metrowego węża). To było niesamowite uczucie, że mogliśmy spacerować, a nawet potrzymać odkopane skamieniałe kości dinozaurów sprzed 135 milionów lat! Wizyta ta była wycieczką do nierealnego dla nas świata, to było jak dotknięcie historii i mitu.

Po powrocie żegnamy się z Radkiem, który wraca do Polski. Dziękując za towarzystwo wysyłamy przez niego do kraju slajdy do wywołania, zbędny już przewodnik, parę pamiątek i pozdrowienia dla znajomych. Natomiast ja z Eweliną kieruję się do Zinder.

Niger nadal udowadnia, że jest niezmiernie miłym miejscem, tym razem głównie dzięki przyjaznemu nastawieniu plemienia Hausa. Kręte gliniane uliczki starego miasta, z barwnie pomalowanymi domostwami, stwarzają niepowtarzalną atmosferę, Cudowny był także czwartkowy targ zwierząt, gdzie oprócz ciekawych różnych sekcji hodowlanych (szczególnie wielbłądów), można było również podziwiać kolorową różnorodność ich właścicieli. Wart odwiedzenia jest Pałac Sułtana „Palais du Sultan”, gdzie nadal sprawuje się lokalne rządy, a ty chodzisz sobie w jego warowni pomiędzy służbą, wartą i dostojnikami. Oprowadza nas jeden ze strażników, niestety tylko francuskojęzyczny, ale podstawy potrafimy już zrozumieć po 4 miesiącach nauki.

Z Zinderu ruszamy ciężarówką przerobioną na autobus w stronę granicy z Czadem. Trzęsło, coś się psuło, ale jakoś przesuwaliśmy się na wschód. Mijaliśmy zakopane w piachu ciężarówki, sami też parę razy utykaliśmy, lecz wiezione na dachu wielkie stalowe drabiny podłożone pod koładziewczynka w Timia spełniały swoją funkcją i autobus popychany przez męską część pasażerów wychodził z piachu. Za miejscowością Diffa natrafiliśmy na resztki starego asfaltu i niestety w pewnym momencie pod drugą osią pojazdu nawierzchnia pękła i tylna część autobusu osiadła w dziurze. Teraz kierowca i zespół pomocników zaczęli kamieniami kruszyć pozostały jednolity asfalt, tak aby móc podkopać pojazd. Ręcznie kuli drogę przez 1.5 godziny! Potem był już tylko piach. Podczas manewrów kierowcy myślałem tylko jakby tu reagować na wypadek, gdybyśmy przechylili się na tyle mocno, że runęlibyśmy na bok. Na szczęście dojechaliśmy, ostatnie 130 km w 7.5 godziny.

W przygranicznym Nguigmi wymieniliśmy u miejscowych cwaniaczków franki zachodnioafrykańskie na franki środkowoafrykańskie w relacji 1:1. Potem przyszło nam spędzić na ulicy (nie ma tu hoteliku, a co gorsza, publicznej toalety) blisko 2 doby, czekając, czekając i czekając na transport do Czadu. W końcu zebrało się już nas dziewięciu pasażerów, ale tutejsza terenówka nie ruszy bez kompletu podróżnych tzn. 2 koło kierowcy, 4 na tylnym siedzeniu i 6 na dwóch bocznych ławeczkach w części bagażowej pojazdu. Hmmm, w Europie taki pojazd może zabrać 5 osób, tutaj 13 plus tylu ile wlezie na dach. Zanim jednak wyruszysz w podróż do Czadu nie zapomnij podbić tutaj paszportu. My w końcu doczekaliśmy się na...o tym w relacji z Czadu (zwiedzanie).

miejscowość Obiekt cena w F €/ 1os czas ocena Uwagi
Agadez wycieczka na Tenere 625,000 F/ 3os €320.5 5 dni super
samochód z paliwem, kierowca, kucharz, przewodnik, zezwolenia, wstępy, woda, wyżywienie
cmentarz dinozaurów Tawachi + wstęp
80,000 F/ 3os + 2,500 F/ os €41.0 6 h warto samochód z kierowcą + przewodnik
Timia wycieczka na wielbłądach 39,000 F/ 3os €20.0 2 dni warto wielbłąd, przewodnik, pomocnik
Zinder Pałac Sułtana 2,000*F/ 2os €1.5 30' ok przewodnik (jęz. Francuski)
      €383.0      

pogawędki przy ogniskunoclegi – jest ciepło, więc jako obowiązkowe wyposażenie w pokoju trzeba wliczyć minimum wiatrak. Ponieważ wyjazdy dalekobieżne autobusami rozpoczynają się niezwykle wcześnie, od 4 rano, to firmy transportowe oferują bezpłatnie materace rozkładane na zewnątrz dworcowego placu. Zaoszczędzimy na noclegu i na nocnej taksówce, no i nie trzeba zrywać się zbyt wcześnie z hotelu.

miasto hotel i adres N Nocleg cena za noc €/ 1os oc uwagi
Niamey Village Chinoise, LP 1 pokój 2os w 3os 11000 F/ pok €5.6 AC
Agadez
IRSH, volontaire maison, wschodnia część miasta
4 pokój 3os 2000 F/ os €3.1 6 wiatrak
Timia Ogrody Soulez (Salejmana) 2 Pokój 1000 F/ os €1.5 4  
Zinder Hotel Malem Kalkadanu, LP 2 pokój 2os 3400 F/ pok €2.6 5 Wiatrak
  Na dziko 7 na pustyni        
  W gościnie 1          
  W transporcie 3 na dworcu, autobus        
    20     €26.2 (9)    

autobus do Nguigmitransport – bardzo wczesne wyjazdy dalekobieżne z firm autobusowych, bilety można rezerwować z kilkudniowym wyprzedzeniem. Wszystko jest bardzo sprawnie zorganizowane jak na Afrykę. W autobusie steward rozdaje wodę lub popularne tutaj słodzone mleko w woreczkach, a podczas przerw można kupić sobie jedzonko, w tym popularną grillowaną wołowinkę odkrawaną od kości.

dzień Trasa transport cena w F €/ 1os czas Km
89 granica - Gaya pieszo - - 1,5 h 7
89 Gaya - Niamey autobus 5000*F €7.7 4 h 303
91 Niamey - Agadez autobus 14000 F €21.5 13 h 945
93-97 Agadez - Tenere - Timia jeep koszt w zwiedzaniu 4 dni 890
97-98 Timia i okolice wielbłąd koszt w zwiedzaniu 2 dni 20
100-101 Timia - Agadez jeep 20000 F/ 3os €10.3 7 h 188
101 Agadez - Tawachi koło Marendet + powrót jeep koszt w zwiedzaniu 2x 2,5 h 2x 90
103 Agadez - Zinder autobus 7100 F €10.9 9 h 431
106-107 Zinder - Nguigmi autobus-ciężarówka 7900 F €12.2 22 h 595
108-109 Nguigmi - Bol (Czad) auto 12500 F €19.2 2 dni Niger 45
          Czad 215
  transport miejski taksówka 2000 F/ 3os €1.0 - -
        €82.8   3604

Wizy – do Nigru wjechaliśmy na wizie turystycznej Entante (opis w wizy Burkina Faso), ważnej na pięć krajów. Wyniosła nas 1/5 z 25,000, czyli 8 €.

Niger ma także swoje przedstawicielstwa w Algierii, Czadzie, Mali, Nigerii, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Ghanie i Beninie.