Afryka Zachodnia |
Afryka Zachodnia | Senegal | Gambia | Gwinea-Bissau | Gwinea | Mali | Burkina Faso | Wybrzeże Kości Słoniowej | Ghana | Togo | Benin | Niger |
Burkina Faso
6.03 do 18.03.07, 12 dni, kurs wg bankomatów 1€ = 650 F (CFA, Frank zachodnio-afrykański)
zwiedzanie – są miejsca na ziemi o których marzymy od lat. Kiedy 30 października 2000 roku o 3 nad ranem rozmawiałem z znajomym i nagle pojawiła się intrygująco brzmiąca nazwa „Burkina Faso”, zwana niegdyś „Górną Woltą”, od razu coś we mnie drgnęło i zacząłem przeglądać atlas geograficzny, sprawdzając gdzie dokładnie znajduje się ten tajemniczy kraj. Kiedy łamałem język próbując przeczytać nazwę stolicy - Ouagadougou - postanowiłem, że w przyszłości planując podróż do Afryki, Burkina będzie moim priorytetowym celem. Marzenia się spełniają, bo wjechałem do Burkiny Faso, piwem oblewałem tę niezapomnianą chwilę. Nie przypuszczałem jednak, że w stolicy zostanę na dłużej. Mimo że Ouagadouogu, jak na miasto stołeczne, jest nawet przyjemne, to powód naszego zatrzymania się tutaj nie był już aż tak miły. Zwiedziliśmy sporo budynków (lecz bynajmniej nie podziwialiśmy ich architektury) takich jak urzędy, przychodnie, szpitale...
Po uzyskaniu fantastycznej wizy „Entante” (opis w „wizy” Burkina Faso), mieliśmy również zamiar wyrobić wizę do Ghany. Udało się w końcu (opis w „wizy” Ghana), ale idąc po odbiór paszportów coraz bardziej bolała mnie noga. To infekcja, która wdała się w ranę po ukłuciu przez płaszczkę, sprzed 30 dni. No cóż, ledwo doskakałem do kliniki. Kolejnego dnia moja opuchnięta stopa już się kurowała, ale chodzić nie umiałem Za to Ewelina źle się poczuła i przyniosła wieści ze szpitala – malaria! Z góry mówię, że szpital to porażka, doktor w końcu Ewelinę przyjął, ale potem musiała kupić sobie termometr, no i lekarz dał jej skierowanie na badania krwi do prywatnej kliniki. Na szpital szkoda czasu, lepiej od razu atakujcie klinikę.
Spędziliśmy kolejne dni w hosteliku, tyle dobrze, że ludzie, jak i panująca tam atmosfera była na wyluzowanym poziomie. Regeneracja przebiegała sprawnie, więc zapadła decyzja o rychłym wyjeździe – tyle, że rankiem, tym razem Radek oznajmił nieoczekiwanie, że czuje się słabo. Żartów nie było, bo zeszłoroczna tragiczna śmierć podróżniczki Kingi Choszcz (www.kingafreespirit.pl), dała mi i Ewelinie do zrozumienia, że bez leków profilaktycznych do Afryki się nie wybieramy - bierzemy raz w tygodniu Lariam (Mefloquine). Radek jednak żadnych środków nie brał, działać więc trzeba było szybko. Ja mimo bardzo dobrego samopoczucia (oprócz bolącej nogi) stwierdziłem, że zrobię test tak tylko dla pewności, a Ewelina robiła test kontrolny. Wyniki były zaskakujące, przynajmniej dla mnie - wszyscy mamy we krwi zarodźce malarii falciparum (mózgowa), która nie leczona może doprowadzić do śmierci. Upss, więc zaczęliśmy kurację – ładowaliśmy w siebie różnokolorowe prochy (tabletki kosztowały 4300 CFA, wizyta w klinice 5000 CFA – całość zwrócona przez ubezpieczenie). No, ale podobno pomogło, bo mieliśmy niemożliwą głupawkę. Po 8 nocach spędzonych w Ouagadougou na sugerowanym wypoczynku, już bez malarii i infekcji, ruszyliśmy dalej. Dziękujemy znajomym i rodzinie za pomoc i wsparcie w tych trudnych chwilach. Gdyby do choroby doszło z dala od cywilizacji, należy leczyć się również lekami profilaktycznymi, tyle że innego gatunku niż przeprowadzana profilaktyka i w większej dawce. Zawsze można zwrócić się też do miejscowych szamanów, którzy spreparują wywar najprawdopodobniej z kory pewnego gatunku drzewa.
Afryka jest czasami bardzo dziwna – parę miesięcy przed naszym przybyciem do Ouagadougou, wojsko pokłóciło się z policją. Zaczęło się niewinnie, bo jedni drugich nie wpuścili na mecz piłkarski, w odwecie wojskowi najpierw ostrzelali posterunki żandarmerii a skończyli na wtargnięciu do więzienia i wypuszczeniu wszystkich zatrzymywanych tam kryminalistów – tak na złość policjantom.
Dla miłośników kina wart polecenia jest 9-dniowy festiwal Fespaco, pokazujący filmy o Afryce z całego świata. Odbywa się w lutym roku nieparzystego (w parzyste lata w Tunezji).
Wracamy na turystyczny szlak. Najpierw w Bobo-Dioulasso podziwiamy słynny „Wielki Meczet”, ciekawy, tak i jak cały pobliski teren. Później wybraliśmy się w nieco dalszą okolicę – odwiedziliśmy tajemnicze miejsce Mare aux Poissons Sacres, gdzie miejscowi przynoszą kury, zabijają je i po upieczeniu składają w ofierze, karmiąc nimi w pobliskim bajorku swoje święte olbrzymie sumy. Było to dosyć ciekawe, szczególnie dzięki panującemu tam półmrokowi wśród piór i wnętrzności kurczaków. Złoto i czerwony kolor są zabronione w tym miejscu „świętych ryb”.
Następnie w okolicy Banfory wybraliśmy się nad jeziorko, tyle, że tym razem naszym celem były hipopotamy. Na bramce zapłaciliśmy za wstęp do parku i za przejazd łódką po Jeziorze Tenglera. Patrzymy, a hipcie baraszkują w wodzie blisko brzegu. Ale cóż, skasowano nas za rejs, więc serwis musi być. Dzieląc cenę na przepłyniętą odległość, był to najdroższy rejs w moim życiu (1.5 € za 10 metrów). Ze zwierząt afrykańskich to nie lwy, lamparty czy krokodyle, ale właśnie agresywne hipopotamy zabijają najwięcej ludzi na tym kontynencie. A wyglądają tak niegroźnie. Później odbyliśmy spacer pośród ciekawie zerodowanych skałkach Domes de Fabedougou. Tutaj strażnik był od razu przewodnikiem i zaprowadził od razu na dobre punkty widokowe. Przyszedł też czas na kąpiel pod wodospadami Karfiguela, niezbyt imponujące, ale w pełni relaksujące. Na zakończenie dobrego dnia, tak orzeźwieni, wybraliśmy się zwiedzać nieturystyczne wioski plemienia Lobi wraz z ich domami-twierdzami. W niektórych wioskach ludzie byli bardziej otwarci, w innych bardziej natrętni. Po powrocie do Banfory polecam udać się na fantastyczny „steak au poivre” (stek pieprzowy) w fajnej lokalnej knajpie o nie najlepszej nazwie – McDonald.
Kolejnym mankamentem okazała się moja mała ranka na dłoni, od której w przeciągu kilku godzin szły w żyłach przedramienia w kierunku serca dwie czerwone pręgi Wystraszyłem się nie na żarty – szybko dojechaliśmy do głównej wioski regionu, gdzie zaatakowaliśmy szpital (znowu?!). W naszych wyobrażeniach jeśli taka linia z zakażeniem dojdzie do serca... obawy okazały się jednak przesadzone, lekarz nas uspokoił. Chyba malaria powypalała nam mózgi i byliśmy trochę przewrażliwieni. Z drugiej jednak strony ignorancja też nie jest wskazana. Jeszcze podczas żadnej podróży tyle nie nabiegałem się po szpitalach, klinikach i aptekach.
Miejscowość | Obiekt | cena w F | €/ 1os | czas | Ocena | Uwagi |
Bobo - Dioulasso | Poissons Sacres | 500 F/ 4os | €0.2 | 15' | Ok | wstęp i przewodnik, płatne co łaska |
okolice Banfory | Jezioro Tenglera | 1000 F/ os | €1.5 | 30' | Warto | w cenie piroga na jeziorze, hipopotamy |
wodospady Karfiguela | 1000 F/ os | €1.5 | 1 h | Ok | ||
Domes de Fabedougou | 1000 F/ os | €1.5 | 30' | Ok | w cenie przewodnik | |
Loropeni | Ruiny | 500*F/ os | €0.8 | 15' | Słabe | cena zbita z 1500 F |
€5.5 |
noclegi – Miła obsługa i atmosfera w Ouagadougou, smaczna knajpka za ścianą, a czasami właścicielka robi wspólną wyżerkę. W Banforze Czerwony Krzyż udziela sali jako dormitorium, prosto i tanio. W Gaoua trafiliśmy na cwaniaczków i trzeba było z nimi trochę powalczyć, bo kombinowali i ogólnie naciągali – sytuację wyjaśniła dopiero matka cwaniaka, a szacunek do starszych w Afryce jest widoczny.
Miasto | hotel i adres | N | Nocleg | cena za noc | €/ 1os | oc | Uwagi |
Ouagadougou | Fundation Charles Defour, LP | 8 | dormitorium i pokój 2os | 3000 F/ os | €4.6 | 7 | wiatrak, moskitiera |
Bobo-Dioulasso | Hotel le Cocotier, LP | 1 | pok 2os | 5500*F/ pok | €4.2 | 6 | wiatrak, moskitiera, prysznic |
Banfora | Rouge Croix | 1 | dormitorium | 1500 F | €2.3 | 5 | materac |
Loperini | hotel w budowie | 1 | Pokój | 4000 F/ pok | €3.1 | 4 | niewykończony dom |
Gaoua | 1 | Pokój | 2500 F/ os | €3.8 | 5 | wiatrak | |
12 | €50.2 (12) |
transport – raczej wszystko jest ok, nie naciągają, nie wariują z bagażami. Bilety nawet można rezerwować. Jedynie bilet na autobus do Wybrzeża Kości Słoniowej to walka na zasadzie „białego można naciągać”. Trudno jest się kłócić przy sprzecznych informacjach, no i uważać, aby nie odjechali bez nas, gdyż następny odjazd za dwa dni. Później dowiedzieliśmy się, że większość miejscowych płaciła 5000 CFA, a my zbijaliśmy długo z 10000 na 7500 CFA – tym razem nie zabłysnęliśmy.
dzień | Trasa | Transport | cena w F | €/ 1os | czas | km |
54 | Koro - Ouahigouya | Dane w Mali | 51 Mali + 40 | |||
54 | Ouahigouya - Ouagadougou | Autobus | 2500 F/ os + 500 F/ 3os bag | €4.1 | 2,5 h | 182 |
62 | Ouagadougou - Bobo-Dioulasso | autobus AC | 6000 F | €9.2 | 5 h | 356 |
63 | Bobo Dioulasso - Dafra (Poissons Sacres) + powrót | Taksówka | 4000*F/ 4os | €1.5 | 2x 30' | 2x 16 |
63 | Bobo Dioulasso - Banfora | Autobus | 1300 F | €2.0 | 1,5 h | 85 |
64 | Banfora - okoliczne atrakcje | wynajęcie auta z kierowcą |
10000*F/ 4os | €3.8 | 0,5 dnia | 40 |
64 | Banfora - Loropeni | Minibus | 3500 F | €5.4 | 3 h | 158 |
65 | Loropeni - Gaoua | Minibus | 1500 F | €2.3 | 1,5 h^ | 39 |
66 | Gaoua - Bouna (Wybrzeże Kości Słoniowej (WKS)) | Autobus | 7500*F | €11.5 | 9 h | 65 + WKS 97 |
transport miejski | taksówka | 3900 F/ 3os | €2.0 | - | - | |
€41.8 | 997 |
Wizy – naszą wizę kupowaliśmy na granicy od ręki za 10,000 CFA, ważna na 7 dni. To spora oszczędność, jeśli zważyć na fakt, że w Bamako mogliśmy ją otrzymać za 28,000 CFA. W Ouagadougou na główny posterunek komisariatu policji udaliśmy się w celu przedłużenia wizy (podobno za darmo), ale ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy informację o możliwości złożenia podania o wizę turystyczną Entante, ważną na kraje: Burkina Faso, Togo, Benin, Niger i Wybrzeże Kości Słoniowej. Trudno ją otrzymać, wiele ambasad wcześniej informowało nas, że takowa wiza już nie istnieje. Spotkaliśmy się nawet z konsulem Francji w Bamako - przyjął, wysłuchał, przedzwonił do Paryża i oznajmił, że ta wiza to już historia. Te same odpowiedzi usłyszeliśmy w urzędach bezpośrednio zainteresowanych krajów, wliczając ambasady Togo, Nigru czy Burkiny. Słyszeliśmy, że jeszcze ambasada Togo w Akrze wydaje te wizy. W Ouagadougou nam ją dali (25,000 CFA) i to w ciągu 12 godzin – innym słowem udało się, gdyż jest to oszczędność pieniędzy, czasu i miejsca w paszporcie. Wiza ta ważna jest na dwa miesiące i umożliwia jednokrotny wjazd do wszystkich z 5 wymienionych krajów. Nawet po wyjeździe z układu tych państw, jak np. do Ghany w naszym przypadku, wiza nie traci ważności.
Burkina Faso posiada swoje placówki w Senegalu, Mali, Ghanie, Nigerii i Wybrzeżu Kości Słoniowej.