Jedzenie – średnio dzienne wyżywienie wyniosło mnie 3.6 €,przy czym Mauretania jest tańszym krajem niż Maroko. Oba państwa są zbliżone kulturowo bardziej do krajów arabskich, aniżeli do Czarnej Afryki, również i kulinarnie. W Maroku serwuje się wyśmienite świeże soki owocowe (szczególnie w Chefchaouen i Marrakeszu), od 3 D za szklankę. W całej Afryce spotkaliśmy się z świeżo wyciskanymi owocami tylko w dwóch krajach – w Maroku i Czadzie (dokładniej Ndżamena). Polecam skosztować tradycyjne danie „tajines” i „couscous” (kuskus), to coś nowego dla podniebienia. Natomiast w stolicy Mauretanii polecam rewelacyjne chachwamy na głównej ulicy miasta. 1.5-litrowa woda butelkowana kosztuje około 0.6 € do 1 €.
Internet – praktycznie nie ma problemu z dostępem do internetu w większych miastach. Na prowincji różnie – często brak publicznego dostępu, a jeśli już jest, to zwykle drogo. Ceny za godzinę zaczynają się zwykle od 0.3 € do 0.6 €. W Mauretanii gorzej z dostępem i ceną aniżeli w Maroku.
Pogoda – byliśmy w styczniu, w Atlasie Wysokim jak i na Saharze było chłodno i dopiero na południu Mauretanii schowaliśmy śpiwory. Najlepsza pogoda występuje od marca do maja, jak i jesienią od września do listopada.