22.01 do 27.01.07, 5 dni, kurs czarnorynkowy 1€ = 335 O (Ouguiya)
Zwiedzanie - wjazd do Mauretanii od strony Sahary Zachodniej jest wyjątkowy. Jedzie się bowiem przez 4-kilometrowe pole minowe, także zalecane jest trzymanie się głównego traktu. Znajomy bardzo trafnie opisał ten przejazd: „skok w bok okazać się może skokiem w górę”.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem w przygranicznym miasteczku Nouadhibou, było zaopatrzenie się w turban, woreczki i płachty foliowe. To wszystko po to, aby zabezpieczyć siebie i bagaż przed brudem i pyłem. Postanowiłem bowiem przejechać się najdłuższym (2,5 km) i najcięższym pociągiem świata. Kursuje on codziennie z Zouerat, przywożąc z głębi pustyni do portu w Nouadhibou, rudę żelaza. Wraca pusty, więc wagoniki czekają na podróżnych (opis w „transport”).
Z Ataru warto odwiedzić małą osadę Ouadane, gdzie można podziwiać kilkusetletnie stare miasto. Większość budynków jest w ruinie, ale część z nich poskładano z kamieni tak, że nie straciły swojego charakteru i nadal służą jako domy mieszkalne. Spacer tymi uliczkami pozwolił mi się wczuć w klimat, jaki panował tam pewnie przed wiekami. Atmosferę popsuli jedynie miejscowi chłopcy, którzy biegali z biletami wstępu po 1000 O. Ponieważ nie posiadali oficjalnych identyfikatorów, a takie bilety można sobie wydrukować samemu – odmówiłem zapłaty bezpośrednio, zażądałem oficjalnej kasy i kogoś z starszyzny. Nie było łatwo, ale w końcu odpuścili nam.
Następnego dnia pojechałem do Chinguetti, które jako siódme najświętsze miasto Islamu, słynie z bibliotek. Dopiero w piątej z odwiedzonych bibliotek udzielono nam zniżki, zamiast 1000 O skasowano połowę. Można zobaczyć i poznać technikę powstawania blisko tysiącletnich manuskryptów. A powiem, że warto było – bibliotekarz w rękawiczkach otwiera stare zwoje i księgi, objaśnia wszystko dokładnie – robi to wrażenie.
miejscowość | Obiekt | cena w O | €/ 1os | Czas | ocena | Uwagi |
Ouadane | stare miasto | - | - | 2 h | warto | |
Chinguetti | stara islamska biblioteka | 500*O | €1.5 | 1 h | warto | ciekawe, lecz po francusku |
€1.5 |
noclegi – hoteliki są bez pościeli, ale dostępna jest kuchnia. Można w nich wymienić pieniądze, a właściciel będzie otwarty na wszelką pomoc w organizacji dalszej części wyprawy. W Mauretanii mieliśmy ostatni ciepły prysznic na kilka miesięcy – następny był dopiero w Ghanie, a kolejny po pół roku w Namibii.
miasto | hotel i adres | N | Nocleg | cena za noc | €/ 1os | oc | Uwagi |
Nouadhibou | Hotel Sahara, na końcu miasteczka, w stronę stacji |
1 | dormitorium | 1500*O/ os | €4.5 | 7 | materac, kuchnia, prąd, ciepły prysznic |
Ouadane | Auberge Vasque, przy wjeździe do osady po prawej stronie |
1 | domek/ 3os | 1500 O/ os | €4.5 | 5 | kuchnia, zimna woda |
Atar | Tonad Est | 1 | pok 3os | 1000 O/ os | €3.0 | 7 | kuchnia, zimna woda |
Nouakchott | dom prywatny | 1 | Garaż | 1000 O/ os | €3.0 | - | Kuchnia |
Transport | 1 | pociąg towarowy | - | - | |||
5 | €15.0(4) |
transport – jedna z największej atrakcji Mauretanii – pociąg rudy żelaza kursujący w głąb kraju. Stacja w Nouadhibou znajduje się 5 km poza miastem w kierunku portu – miły spacerek. Pociąg rusza wieczorem, oficjalnie o 18, ale spóźnienie to rzecz normalna. Pomimo, że w jego składzie znajduje się jeden wagon pasażerski za 3 € (Nouadhibou – Choum), my ładujemy się do bezpłatnego składu towarowego. Cały wagon dla nas. Byłem przygotowany - ciepło ubrany, opatulony w turban, zapakowany w folię bagaż, starałem się zminimalizować osiadanie pyłu rudy żelaza na ciele i ubraniach. Mimo tego byliśmy cali w kurzu, ale nie to było naszym koszmarem tej nocy. Prawdziwą udręką okazało się bowiem huśtanie wagonika. Myli się ten, który sądzi, że to przyjemna kołysanka do snu. Natężenie hałasu, wibracji i trzęsienia wzrasta wraz z prędkością. Przy takich podskokach można sobie rozwalić głowę o podłogę, więc o leżeniu nie było mowy. Miałem dziwną reakcję, w pierwszej godzinie dopadł mnie histeryczny śmiech, bo już wiedziałem co mnie czeka. Po 11 godzinach horror się skończył. Wyskoczyliśmy z węglarki o świcie, cali potwornie brudni i poobijani. Była to moja jedna z najcięższych nocy w życiu, ale z pewnością ciekawe doświadczenie, które po czasie miło wspominam. Podobno jednak sporo zależy od szczęścia, na jaki wagonik się trafi (różnie trzęsą) - my definitywnie mieliśmy pecha. Rozpoznanie stacji to też nie lada problem, bo napisów brak, najlepiej pytać się miejscowych z sąsiedniej węglarki. W naszym przypadku nie było kogo się pytać, więc sugerowaliśmy się orientacyjnym czasem i kierunkiem przejazdu (po gwiazdach). Wzdłuż pociągu powinny zjawić się jeepy zbierające pasażerów do Ataru – jednak uważaj na nieuczciwą cenę. Woleliśmy sami przejść się do osady Choum i tam na spokojnie dogadywać się o taryfę dla lokalnych.
Z Ataru chcieliśmy wyjechać jak najszybciej w tereny przyjemnych i relaksujących pustynnych oaz. Zanim to jednak nastąpiło, musieliśmy przez kilka godzin targować się z miejscowymi oszustami. Nawet jak już ustaliliśmy cenę i przychodziło do spisania kontraktu, cwaniaczki zawsze wymyśliły coś nowego, nie do zaakceptowania. Aby obniżyć koszty wynajmu oferowaliśmy kierowcy możliwość zabierania innych pasażerów podczas naszego przejazdu. W końcu znaleziono nam kierowcę za odpowiednią cenę, ale ponieważ młodzieniec do najsympatyczniejszych nie należał, myślę że warto trochę dopłacić i jechać z kimś bardziej rozmownym i wesołym. Do osad Ouadane i Chinguetti kursuje transport publiczny, ale nie ma oficjalnego bezpośredniego połączenia Ouadane – Chinguetti, więc będąc zmęczonymi po podróży w węglarce zafundowaliśmy sobie te ułatwienie (które przy 3os nie było wiele droższym wariantem, a na pewno szybszym). Zrobiliśmy jednak błąd w umowie – zdecydowanie polecam bezpośredni przejazd (przynajmniej w jedną stronę) między Ouadane a Chinguetti, najkrótszą drogą przez pustynię zwaną Piste du Batha, a nie jak my główną drogą na Atar, aż połączyliśmy się z główną drogą na Chinguetti. Dwa razy tą samą trasą - dalej i nudniej.
My chcieliśmy przejechać z Ataru do Tidjikja bezpośrednio, ale niestety oferowane ceny przekroczyły nasze możliwości – wytargowaliśmy po 80 €/ os za 2-dniowy przejazd na pace i nie skorzystaliśmy.
Jadąc już w kierunku „cywilizacji” na południe kraju, gdzie asfalt nie jest rzeczą obcą, czas podróży znacznie się skraca. Ponieważ w Mauretanii nie ma transportu publicznego, gnietliśmy się w 7 osób w starym osobowym mercedesie, pełniącym rolę tutejszej powszechnej dalekobieżnej taksówki. Tym sposobem dotarliśmy do Senegalu, z krótką przerwą w stolicy.
Do Senegalu dotrzeć można przeprawiając się przez rzekę Senegal. Mieliśmy wybór płatną pirogą lub bezpłatnym promem, lecz pływa on tylko 4 razy dziennie. Urzędnicy graniczni utrudniali nam szybkie załatwienie pieczątki wyjazdowej, grali na czas bo prom prawie odpływał, a w dodatku granice zamyka się między godziną 12 a 15. Zdążyliśmy na prom mimo próby wyciągnięcia łapówki. Potem warto gnać na dworzec aby załapać się na przejazd dalej (po zamknięciu granicy na 3 godziny trudno wierzyć w zapełnienie się minibusu).
Dzień | Trasa | Transport | cena w O | €/ 1os | czas | km |
11 | Dakhla (Sahara Zachodnia) - Nouadhibou | dane w Maroko | (356 Mar) + 40 | |||
12- 13 | Nouadhibou - Choum | nocny pociąg w węglarce | - | - | 11 h | 455 |
13 | Choum - Atar | Jeep | 1500*O | €4.5 | 2.5 h | 120 |
13 - 14 | Atar - Ouadane + Ouadane - Chinguetti - Atar |
wynajęcie pick-upa z kierowcą i paliwem na 2 dni | 30,000*O/ pick-up | €29.8 | 3 h + 3.5 h | 180 + 200 |
15 | Atar - Nouakchott | taxi zbiorowa | 3500 O/ os | €10.4 | 5 h | 436 |
16 | Nouakchott - Rosso | taxi zbiorowa | 2000 O/ os | €6.0 | 3 h | 204 |
16 | Rosso - Senegal | Prom | - | - | 10 min | - |
transport miejski | Taxi | 1900 O/ 3os | €1.9 | - | - | |
€52.6 | 1635 |
Wizy - do Mauretanii można było kupić wizę na granicy za 20 €, ale słyszałem, że ludzie miewali z tym problemy. Można ubiegać się także o wizę już w Rabacie (placówka przeniesiona z Casablanki), Bamako lub w Dakarze, płacąc ta samą cenę. Wiza ważna jest przez 3 miesiące i zezwala na miesiąc pobytu od daty wjazdu.
W Mauretanii znajdziemy także placówki Mali i Maroka.