3.04 do 9.04.07, 6 dni, kurs bankowy 1€ = 650 F (CFA, Frank zachodnio-afrykański)
zwiedzanie – w Ouidah zwiedziliśmy beznadziejną klatkę dla węży, dumnie zwaną “Świątynią Pytonów”. W “Świętym Lesie” było już lepiej, anglojęzyczny przewodnik opowiadał nam o voodoo, wyjaśnił sporo istotnych rzeczy, pokazując tę drugą, dobrą stronę. Było to ciekawe, ale do podzielenia się informacjami trzeba go było trochę „przycisnąć”, bo chciał z nami tylko szybko zaliczyć oprowadzanie. Przeszliśmy też "Drogę Niewolników". To czterokilometrowy trakt wiodący od fortu do wybrzeża, który miliony Murzynów przeszło po raz ostatni na Czarnym Lądzie. Na końcu tej drogi znajduje się pomnik "Brama Bez Powrotu" - stąd wypływali do Ameryki. Podczas pory suchej (listopad – marzec) w weekendy odbywają się na plaży obrzędy religijne voodoo, turyści mogą przypatrywać się z boku. Największe coroczne święto odbywa się 10 stycznia.
Następnie odwiedzamy miasto Cotonou, ale można je porównać do wnętrza budynku, do którego wtłaczane są spaliny z rur wydechowych. We mgle CO2 postanowiliśmy od razu stąd uciekać, zanim jeszcze odnaleźliśmy hotel. Togijczycy i Benińczycy są miłośnikami cementu - widać go wszędzie, betonują co się da. Wygląda to szkaradnie. Nawet na wsiach swoje domostwa ogradzają dwumetrowym, betonowym płotem (a raczej ścianą).
Niewolników najczęściej łapały inne, wrogie sobie murzyńskie plemiona - wymieniali ich potem u białych, którzy wygodnie czekali w nadbrzeżnych fortach. W zamian otrzymywali "cuda" z Europy np. alkohol, broń, lusterka, świecidełka, plastik itp. Europejski kolonializm ma naprawdę wiele negatywnych stron, jeśli nie same (rabunek, gwałt i egoizm), to dawna "Biała siła" w Afryce. Plemię Tofinu broniąc się przed niewolnictwem w XVII wpadło na pomysł wybudowania bambusowej wioski ukrytej na jeziorze, kilka kilometrów od brzegu. Teraz wioska znana jest jako Ganvie. Mimo wielu zniechęcających historii o niemiłej atmosferze dla turystów, popłynęliśmy tam i myślę, że podjęliśmy bardzo dobrą decyzję - zostaliśmy na noc w przytulnym bambusowym hoteliku na palach, 2 metry nad powierzchnią wody. Wraz z zachodem słońca zniknęli ostatni zwiedzający turyści, a my z naszego tarasu mogliśmy obserwować normalne życie tej 30-tysięcznej wioski. Było cudownie - po licznych kanałach snuły się różnej wielkości łódki, niektóre napędzane silnikiem, ale najczęściej wiosłem lub przy pomocy długiego drąga (odpychając się od dna). Był targ na wodzie, szkoła, kościół, małe kino, fryzjer itp, po prostu bardziej spontaniczna i prymitywna wersja Wenecji. Co prawda niektórzy sfrustrowani mieszkańcy dali nam do zrozumienia, że nie jesteśmy tam mile wdziani, ale to były wyjątki (trzeba uważać ze zdjęciami, robiliśmy je więc wcześniej z ukrycia przez hotelowe okno). Cena dojazdu jest tam jednak wygórowana, nie wiem czy nie warto popróbować na własną rękę gdzieś poza głównym portem w Abomey – Calavi. Cena dla turystów jest znacznie wyższa niż dla miejscowych i zależy od rodzaju łodzi (motorowa czy wiosłowa) oraz od ilości chętnych osób na rejs – cennik wypisany jest na przystani. Nie doczekaliśmy się innych turystów w celu zmniejszenia kosztów. Warto zostać na noc, jest zupełnie inaczej gdy znikają dzienne wycieczki turystyczne. Podane ceny są za rejs tam i z powrotem, ale choć my zostaliśmy w hotelu na noc, nie dostaliśmy zniżki. Odwieziono nas dnia następnego za darmo.
W Abomey (nie mylić z Abomey – Calavi) godna polecenia jest wycieczka po pałacach Królestwa Dahomey, ale koniecznie z przewodnikiem, bo te pałace bez opisu raczej nie zachwycają. Powiedziałbym wręcz, że są brzydkie, w dodatku całe z betonu. Sprawdzonym przewodnikiem jest Monsieur La Lutta z Hotel la Lutta (to chyba też dobra opcja na nocleg), robi to z „jajem” i fachowo. Załatwił motorki i całą grupą objeżdżaliśmy wioskę, a on tłumaczył interesująco. Wyjeżdżaliśmy stąd bardzo zadowoleni, po oprócz zwiedzania spędziliśmy też relaksujące Święta Wielkanocne.
W drodze do Nigru zatrzymaliśmy się w Parakou, no i pierwszy raz zdarzyło nam się, że poznani w knajpce studenci kupili nam piwo. Uparli się, że to my jesteśmy ich gośćmi. Zrewanżowaliśmy się poczęstunkiem i miło gaworzyliśmy o dwóch obcych nam światach życia codziennego.
Miejscowość | Obiekt | cena w F | €/ 1os | czas | ocena | Uwagi |
Ouidah | Fort muzeum + napiwek dla przewodnika | 1000 F + 500F/ 3os | €1.8 | 1 h | ok | mimo opłaty wstępu przewodnik upomina si o napiwek |
Sacred Forest, Święty Las | 1000 F | €1.5 | 1 h | ok | z przewodnikiem | |
Świątynia Pytonów | 1000 F | €1.5 | 15' | porażka | z przewodnikiem | |
Ganvie | łódka bez silnika 2-4os + napiwek dla przewodnika | 4050 F/ os + 1000 F/ 3os | €6.7 | 3 h | warto | transport i przewodnik |
Abomey | Królestwo Dahomey + napiwek dla przewodnika | 3000 F/ os + 1000 F/ 3os | €5.1 | 2,5 h | ok | motorek z kierowcą i przewodnik |
€16.6 |
noclegi – w Ouidah szukaliśmy najtańszego hotelu, no to zaprowadzono nas do burdelu. Wystawione były ceny za godzinę lub za noc. Nam to nie przeszkadzało, właściciele byli w porządku a panienki nie natarczywe.
W Ganvie Hotel Carrefour jest położony koło targu, więc odpowiadał nam idealnie. Wypada co prawda zamówić drogie jedzenie, ale za taką lokalizację sam nocleg był relatywnie tani. W cenie noclegu jest również bezpłatny transport powrotny.
W Abomey natomiast powinniśmy iść do bardziej backpackersowego hoteliku Lutty, ale że w Volcan zniżono nam cenę (a warunki lepsze) więc zostaliśmy.
miasto | hotel i adres | N | nocleg | cena za noc | €/ 1os | Oc | Uwagi |
Ouidah | Ermitage | 2 | pok 2os w 3os | 2000 F/ os | €3.1 | 4 | wc, wiatrak, klitka |
Ganvie | Hotel Carrefour, LP | 1 | pok 2os w 3os | 2000 F/ os | €3.1 | 7 | wc, wiatrak |
Abomey | Hotel Volcan, LP | 2 | pok 2os w 3os | 5000*F/ pok | €2.6 | 6 | wc, wiatrak |
Parakou | Hotel Conovies (w okolicy hotelu les Canaris, LP) | 1 | pok 2os w 3os | 6500*F/ pok | €3.3 | 6 | wc, wiatrak |
6 | €17.8(6) |
transport – drogę niewolników można przejść pieszo, jednak dla tych którym spacer w upale sprawia problem, można wynająć motor (zwany w Beninie zemi-john) już za 300 CFA w jedną stronę.
Niezłą wizytówką miast są stragany z paliwem sprzedawanym wprost z butelek różnej wielkości – to z przemytu z Nigerii, gdzie paliwo jest znacznie tańsze niż na państwowych stacjach paliw. Motory zemi-john są niezwykle popularne, ale nie jest to najbezpieczniejszy środek transportu, o wypadek nie trudno. Przejazdy autobusowe to sama przyjemność i wygoda.
dzień | Trasa | transport | cena w F | €/ 1os | czas | km |
82 | granica - Ouidah | 7-place | 4000 F/ 3os | €2.1 | 45' | 56 |
83 | droga niewolników + powrót | pieszo | - | - | 2x 40' | 2x 4 |
84 | Ouidah - Cotonou | 7-place | 600 F/ os | €0.9 | 45' | 41 |
84 | Cotonou - Abomey Calavi | taxi zbiorowa | 400 F/ os | €0.6 | 20' | 15 |
84 | Abomey Calavi - Ganvie | piroga bez silnika | koszt w zwiedzaniu | 30' | 3 | |
85 | Ganvie - Abomey Calavi | piroga bez silnika | w cenie noclegu | 1,5 h | 3 | |
85 | Abomey Calavi - Abomey | 7-place | 2000 F/ os | €3.1 | 2 h | 120 |
87 | Abomey Dahomey Kingdom | motor | koszt w zwiedzaniu | 2,5 h | 15 | |
87 | Abomey - Bohicon | motor | 300 F | €0.5 | 15' | 9 |
87 | Bohicon - Parakou | 7-place | 11000*F/ 3os | €5.6 | 4 h | 289 |
88 | Parakou - Manaville | autobus AC | 3500 F | €5.4 | 5 h | 318 |
88 | Manaville - granica | pieszo | - | - | 30' | 2 |
€18.2 | 879 |
Wizy – do Beninu wjechaliśmy na wizie turystycznej Entante (opis w wizy Burkina Faso), ważnej na pięć krajów. Wyniosła nas 1/5 z 25,000, czyli 8 €.
Benin ma swoje placówki dyplomatyczne również w Gwinei, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Ghanie, Nigrze, Nigerii, Senegalu, Algierii, Libii, Gabonie i Demokratycznej Republice Kongo.