6.06 do 11.06.07, 5 dni, kurs bankowy 1€ = 660 F (CFA, Frank środkowo-afrykański)
zwiedzanie – dżungla, sawanna, gaje palmowe, łąki, pagórki – zielony zmieniający się krajobraz za oknem samochodu. Tak zaczyna się nasza przygoda z tym, obcym dla przeciętnego Polaka, kraju. W Afryce rzadko dochodzi do zbrojnych starć między państwami, ale nader często wszczynane są wojny domowe – walka o władzę i „koryto”. Ale te potyczki nie są łakomym kąskiem dla mediów, więc informacje o sytuacji na tych frontach prawie do Europy nie dochodzą. A tutaj w Kongo Brazzaville, tłukli się nader często i długo, dzieląc kraj nieformalnie na Północ – Południe. Atrakcji turystycznych prawie nie ma, a w jedynym parku narodowym zwierzyna została prawie doszczętnie wybita (wojna – koszmar głodu). W 1969 roku został pierwszym komunistycznym krajem Afryki, do grona dołączyły później Angola i Etiopia.
Nasza uwaga koncentrowała się głównie na ludziach, a z pomocą przyszedł nam ksiądz Tomasz (znowu gdy kierowcy autostopu usłyszeli, że jesteśmy z Polski, to podwieźli nas prosto na parafię), samotnie urzędujący w wiosce Gamboma. Okazał się on dla nas przepustką, mediatorem i informatorem w ciekawych kontaktach z miejscową społecznością, w wioskach, po których z entuzjazmem nas obwoził. W porównaniu z wcześniejszymi krajami zauważyliśmy sporą różnicę (na plus), w czystości, organizacji i urządzeniu tych małych wiosek, zgubionych w buszu.
Struktura wsi afrykańskiej jest w większości plemion bardzo podobna – mężczyzna zdobywa pożywienie lub pieniądze, a kobieta dba o dom, dzieci (to fantastyczne jak nosi maleństwa przywiązane chustką do własnych pleców). Do kobiet należy praca w polu lub handel, transport drzewa na opał, wody, jedzenia (towar przenosi na głowie – niesamowite jaki ciężar kobieta jest w stanie unieść i zręcznie balansować z nim po wyboistej drodze). Na koniec dnia musi przyrządzić posiłek, który najpierw spożywa zmęczony leżeniem w cieniu pan domu, a dopiero jak się już naje, reszta jest dla żony i licznych dziatek. W większości tutejszych kultur powszechnie stosowana jest poligamia, a kobiety na pytanie „gdzie jest mąż?” – otwarcie odpowiadają – „u drugiej żony”. I tak chłop skacze z gniazdka do gniazdka, a gdy znudzi się którąś z małżonek, zostawia ją wraz z dziećmi (a jest ich często kilkanaście) na pastwę losu. Rozprzestrzenia się AIDS, a z biedą łączy się niedożywienie, czyli słabnie odporność na malarię (do tej pory ta choroba zabija najwięcej ludzi na Czarnym Lądzie) i inne choroby. Brak środków finansowych na leczenie przyczynia się do wzrostu statystyk, umieralność dzieci do 5 roku życia często przekracza 50% - przeżywają tylko najsilniejsze organizmy. Ciekawe również, że o przyszłości dziecka decyduje najstarszy brat matki, ma on więcej do powiedzenia niż rodzice.
Aby zobaczyć wioski Pigmejów, najniższych ludzi świata, należy zapuścić się głęboko w dżunglę. My słyszeliśmy o nowych wioskach, utworzonych wzdłuż głównej drogi na północ od Gambomy. Jednak ci, odwiedzeni przez nas, korzystali już z dobrodziejstw cywilizacji. Chociaż jeszcze nie tak dawno opuścili lasy, które niegdyś były ich domem, teraz witali nas w dżinsach. Wizyta nie należała do specjalnie ciekawych.
Mieszkańcy obu państw Kongo przywiązują nadmierną wagę do wyglądu zewnętrznego. Ubierają się w firmowe ciuchy, a kobiety noszą peruki i stosują kremy wybielające skórę. Można ich też zobaczyć z telefonem komórkowym w ręce, chociaż nie ma tam zasięgu. Często w domu nie mają co do garnka włożyć, ale w pogoni za nowymi trendami mody wydatki na ubrania i perfumy stają się priorytetem.
Kraj pławi się też w aferach gospodarczych, pieniądze znikają bezpowrotnie. Polskie skandale nie wydają mi się już jedyne w swoim rodzaju. Podobało nam się jedno małe polowe lotnisko, na ogrodzenie którego przeznaczono pewnie niemałą kwotę – postawiono tylko nieużyteczną bramę, którą można obejść – reszta pieniędzy na płot zniknęła. Gdzie indziej znowu duża firma zaproponowała władzom miasta, że za darmo położy asfalt na drodze dojazdowej do ich posesji, a przy okazji skorzystają na tym wszyscy pozostali publiczni użytkownicy tej podziurawionej ulicy. Urzędnicy zażądali za zezwolenie na budowę niezły procencik do swojej kieszeni, więc droga nadal straszy złą jakością. Skandali nasłuchałem się w obu Kongach mnóstwo, a te większego kalibru, aż bolą, że kraje z takimi bogactwami naturalnymi są po prostu rozkradane.
Jest tylko jedno miejsce na świecie, gdzie dwie stolice państw są położone zaraz obok siebie. Francuzi Brazzaville i Belgowie Kinszasę założyli po przeciwnych stronach wody nie przypadkiem – rzeka Kongo (druga po Amazonce największa rzeka świata) przestaje być spławna i w tym miejscu następuje przeładunek towarów, sprowadzanych z głębi kraju ze statków na ciężarówki (głownie drewno i minerały). Jak tak spokojna rzeka może nie być żeglowna? – pojechałem więc kilka kilometrów za miasto zobaczyć katarakty – rzeczywiście robią groźne wrażenie, kiedy rzeka nabiera prędkości, impetu i turbulencji, wyrzucając wodę kilka metrów do góry. Wracamy do centrum stolicy i brodzimy w stertach śmieci porozrzucanych na ulicy – w końcu według statystyk, po Bagdadzie, Brazzaville to miasto o najniższym standardzie życia na świecie. Jeszcze tylko skorzystaliśmy z usług ulicznych cinkciarzy stacjonujących w okolicach portu, którzy wymienili nam nadmiar lokalnej waluty (1,000 CFA = 800 – 900 Kongijskich Franków (CDF); 1 USD = 500 CFA; w biurach wymiany gorsze kursy). Przyszło nam opuścić Kongo Francuskie promem przez rzekę, w jej spokojnym nurcie, rzecz jasna.
noclegi – przyjmowali nas głównie polscy księża z misji katolickich. W Brazzaville wszedłem do bardziej obskurnego hoteliku, aby zdobyć dane o cenach – Hotel Sivingo, pojedynczy pokój za 15,000 CFA, tylko z klimą. Mieści się na Avenida de la Paix w dystrykcie Poto Poto, na północ od Av. de France.
Miasto | hotel i adres | N | Nocleg | cena za noc | €/ 1os | Oc | Uwagi |
Boundji | Hotel Leos | 1 | pokój 2os | 4000 F/ pok | €3.0 | 5 | Pościel |
W gościnie | 3 | Misje | |||||
W transporcie | 1 | ||||||
5 | €3.0 (1) |
transport – Pierwszym przystankiem było Mbie, pierwsza z kontroli kongijskich, składająca się z urzędu imigracyjnego, celnego, policji i wojska – każdy urząd w osobnym miejscu. Praktycznie wszyscy oczekiwali łapówek (oprócz imigracji), ale walczyliśmy, a pomagał nam kierowca, który od razu wchodził do wszystkich pokoi z banknotem 5,000 CFA. Niektóre urzędasy i tak nie były zadowolone, więc Murzynek „latał” do ciężarówki po dodatkową łapówkę w postaci mydła, które akurat przewoził. Raz wystraszyliśmy się, kiedy to w środku nocy musieliśmy obudzić podpitego policjanta z rewolwerem u boku, któremu nic się nie podobało, poza naszą czołówką. Na szczęście Ewelina wytłumaczyła mu na wesoło, że bez latarki nie mogłaby mnie znaleźć, a przecież trzeba chłopa pilnować. Nam odpuścił, ale z kierowcą kłócił się równo. Później mielśimy tych kontroli jeszcze z kilka. Nad ranem wyszliśmy z kabiny wytrzęsieni (koszmarna jakość drogi), jak i zmęczeni nader licznymi kontrolami na trasie. Na szczęście już z Obouya zaczyna się droga asfaltowa, zarówno na południe jak i północ kraju.
W Brazzaville, aby dostać się do imponujących Katarakt na rzece Kongo (około 10km od centrum), należy wziąć minibus do Marche Total (150 CFA, targ obok stacji paliw Total) w dystrykcie Bakongo. Tu przesiąść się do minibusu (100 CFA) do Pont de Djone (Most Djone). Przejdź pieszo przez most wzdłuż drogi narodowej N1 i po przekroczeniu mostu skręć w lewo i w dół w drogę szutrową. Możesz nią kontynuować (tędy jeżdżą samochody do mycia w rzece) albo skrócić sobie i po kilkuset metrach skręcić w lewo w wąską dróżkę. Można tu wziąć małą łódeczkę na wyspę, skąd jest lepszy widok na katarakty – mieszkańcy płacą 500 CFA w dwie strony, ale od nas zażądano 5,000 CFA, więc po kłótni odpuściliśmy sobie i poszliśmy dalej nad brzeg, skąd widok też był niezły. Uważaj ze zdjęciami, może się to jakiemuś tajniakowi nie spodobać.
Prom Brazzaville – Kinshasa kursuje od świtu do zmierzchu, średnio odpływa co 2 godziny. Najpierw należy udać się do biura imigracji po pieczątkę w paszporcie, a później wybierasz szybką motorówkę lub wolny prom. Motorówka jest szybsza choć droższa (11,000 CFA), mniej tłoczna i bezpieczniejsza. Regularny prom płynie około 45 minut ale przynajmniej dwa razy tyle doliczyć trzeba na oczekiwanie w kolejkach (formalności). Jednak prom ten kosztuje 6,500 CFA plus 200 CFA “navigation fluvial”, cokolwiek to znaczy. Trzeba również zapłacić podatek portowy, co właściwie jest równoznaczne z opłatą wyjazdową 1,200 CFA – za wszystko otrzymasz pokwitowanie, które zresztą będzie sprawdzane wiele razy. Jeszcze przed wejściem na pokład musisz wypełnić deklarację, ile i jaką obcą walutę wwozisz, zwaną „Jeton Fouille” (wymawianą skrótowo „fuj”). Spodziewaj się, że poproszą cię za to o 1,000 CFA – wytłumacz jednak grzecznie urzędnikom, że taką opłatę pobiera się tylko od osób podróżujących na wizie biznes – pokaż swoją wizę turystyczną, która zwalnia cię z powyższej opłaty. Potem jeszcze tylko sprawdzą ci szczepienia – podobna historia, tylko żółta febra jest obowiązkowa, nie wierz w żadne inne wymyślane szczepienia, bądź twardy i nieustępliwy, wymawiaj sporo słów typu: ambasada, medycyna, mam wszystko w porządku, turysta.
Dzień | Trasa | Transport | cena w F | €/ 1os | czas | km |
147 - 148 | granica z Gabonem - Boundji | Ciężarówka | 5000 F/ os | €7.6 | 9,5 h | 180 |
149 | Boundji - Obouya | Ciężarówka | 1000 F | €1.5 | 1,5 h | 40 |
149 | Obouya - Oyo | 7-place | 1500 F/ os | €2.3 | 45' | 40 |
149 | Oyo - Gamboma | 2x autostop | - | - | 3 h | 96 |
150 | Gamboma i okolice | pick-up | - | - | 7 h | 200 |
151 | Gamboma - Brazzaville | Autobus | 5000 F | €7.6 | 3 h | 312 |
152 | Brazzaville - Kinshasa | Prom | 6700 F | €10.2 | 45' | 3 |
transport miejski | taksówka, minibus, autobus | 550 F | €0.8 | - | - | |
€30.0 | 871 |
Wiza – naszą dostaliśmy w Yaounde, Kamerun. Po złożeniu wniosku konsul zaprosił nas na rozmowę, na której zdeklarowałem chęć pobytu do 15 dni i teoretyczną datę wjazdu – wizę otrzymałem zgodnie z prośbą, parę godzin później ją odbierałem, cena 50,000 CFA. Później otrzymałem, w pozostałych ambasadach w Yaounde, inne niespodziewane wizy do Gwinei Równikowej i Gabonu. Już wiedziałem, że podana data wjazdu jest nieco przedwczesna – co zmusiło nas do podkręcenia tempa pod koniec pobytu w Kongo.
Gdy opuszcza się Brazzaville (do Kinszasy) promem, należy uiścić podatek wyjazdowy 1,200 CFA. Informacja podawana w Lonely Planet, jak i na przejściu granicznym w Brazzaville, iż jeżeli przybywamy do Brazzaville z Kinszasy, możemy dostać wizę od ręki na granicy.
Kongo ma również swoje placówki w Gabonie, Kamerunie, Angoli i Demokratycznej Republice Kongo.