23.07 do 31.07.07, 8 dni, kurs wg bankomatów 1€ = 8.4 P (Pula)
zwiedzanie – od dawna wielkie wrażenie wywierały na mnie filmy przyrodnicze National Geographic, kręcone w Delcie Okawango. Nic dziwnego, to wciąż jeden z terenów nieskażonych cywilizacją, pozostający areną wielkiej migracji zwierząt. To największa na świecie delta śródlądowa – rzeka, która nie ma ujścia w żadnym morzu czy jeziorze, po prostu wchłania ją „głodna” ziemia i suche spragnione wilgoci powietrze.
Wybraliśmy część północną (Panhandle), gdyż podobnie jak część wschodnia jest w zasięgu naszego portfela. Moremi Game Reserve jest już dla bogatszych. W miarę daleko w głąb parku można dostać się, oprócz łodzi i samolotu, także samochodem 4WD, chociaż to też tanie nie jest. Inner Delta, ze swoimi top-end ekskluzywnymi lodgami i jedyną możliwością dostania się wyczarterowanym samolotem w ogóle nie podlegała rozważaniom.
Wpłynęliśmy w ten przyrodniczy raj, gdzie kierujący naszymi dwiema 2-osobowymi łódkami (zwanymi "mokoro") przewoźnicy nie używali wiosła, tylko długim drągiem odpychali się od dna płytkiego rozlewiska. Przedzieraliśmy się przez szuwary, rozkoszując się idealną ciszą, jak i kolorystyką otaczającej roślinności, tej nad, jak i pod lustrem krystalicznie czystej wody. Najbardziej zachowały się w pamięci białe lilie na rozłożystych zielonych liściach (całość jest jadalna). W jednym rejonie (krokodyl „free zone”), mogliśmy się wykąpać, a dalej już odświeżeni znowu rozkoszowaliśmy się widokami, obserwując słonie chowające się przed żarem pod nabrzeżnymi drzewami. No i oczywiście mnóstwo ptactwa, kolorowego, dużego, małego, płochliwego i rycząco-śpiewającego.
Płynęliśmy dalej, aż tu nagle rozległ się w pobliżu ryk hipopotama – nasz sternik zastygł, zatrzymał łódkę i nasłuchiwał. Zarośla uniemożliwiały łatwą lokalizację zwierza, więc aby zachować bezpieczeństwo zjechaliśmy z kanału i obraliśmy drogę okrężną przez chaszcze – czułem się, jakbyśmy poruszali się w mokoro po łące, a nie po wodzie – aż ponownie dotarliśmy na otwarte rozlewisko. Od tej pory stada rozkosznych hipopotamów towarzyszyły nam często. Musieliśmy jednak zachować odpowiedni dystans, gdyż w Afryce najwięcej ludzi ginie nie od drapieżnych lwów czy krokodyli, lecz właśnie od tych roślinożernych stworzeń. Hipopotamy są bardzo terytorialne i szczególnie niebezpieczne w bliskim kontakcie w wodzie.
Spaliśmy na wyspach, a wybór miejsca pod namiot pozostawiliśmy przewodnikowi, który sprawdzał po śladach, czy aby nie kempingujemy na ścieżce słoni. Zaskoczył nas decyzją rozbicia się na ścieżce hipopotamów, które ponoć nie przyjdą czując człowieka, a w razie czego namiot obejdą?! Tłumaczył decyzję za słuszną tylko w przypadku, kiedy rozbijamy obóz zanim hipcie wyjdą z wody na noc, bo po prostu czując nas wybiorą inny teren. Cóż, zaufaliśmy mu. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko i po polowym posiłku (świeżo złapane rybki) w relaksacyjnym nastroju obserwowaliśmy z drzewa, jak dziesiątki hipopotamów pluskało się w wodzie, zbierając się do wyjścia na nocne żerowisko. Rano przewodnik pokazał nam ślady łap lamparta, który przechadzał się po naszym obozowisku, kiedy my smacznie spaliśmy. Później poszliśmy na spacer po wyspie, gdzie tylko z daleka widzieliśmy uciekające przed nami stada zebr i żyraf – to właśnie dzicz i naturalna reakcja zwierząt, nie jak w popularnych parkach narodowych, gdzie zwierzęta są przyzwyczajone do obecności człowieka i można je podejść/podjechać z bliska. I znowu przyszedł czas, aby usiąść w łódeczce i powoli, w beztroskim nastroju podziwiać ten odizolowany cud natury – spędziliśmy tutaj niepowtarzalne 3 dni i 2 noce.
Co do płatności za tę wycieczkę, to wciąż nie jestem pewien, czy szef, który mnie rozliczał tak strasznie się pomylił, czy też zastosował tak niepopularną w Afryce promocję, czyli uwierzył w moją historię, prawdziwą zresztą, dzielenia się wiedzą i nadaniu rozgłosu jego małej organizacji, będącej wciąż słabo znaną i mającą niezbyt wielu turystów. Turyści masowo atakują inne miejsca, takie jak Maun czy Moremi NP, a jest to impreza bardziej komercyjna i o niebo droższa. A ponieważ organizacja Poler Trust w Soronga zatrudnia lokalnych mieszkańców jako przewodników i robi swoje wycieczki fachowo (jedynie co to ustal trasę z swoim przewoźnikiem na mapie zanim wyruszysz, albo przynajmniej ile będzie płynięcia, ile chodzenia itp) zasłużyła sobie na słowa uznania. Oficjalne ceny wynoszą: 220 P za mokoro na dwie osoby na dzień (cena ta sama, czy płyniesz sam czy we dwójkę), transfer w obie strony pomiędzy polem namiotowym Mbiroba (siedziba organizacji Poler Trust), a punktem wypłynięcia mokoro – 66 P/ os, przy minimum 3 osobach. Nocleg, mimo iż jest na dziko, również wliczany jest do rachunku 44 P/ os, jedzenie natomiast trzeba mieć swoje (lepiej je przywieźć do Soronga), ale nie musisz martwić się o wyżywienie swoich polerów (przewoźników-przewodników), co najwyżej wynagrodź ich pracę napiwkiem. Także cena wycieczki 3-dniowej przy dwóch osobach powinna wynieść 484 P/ os (57 €), co jest minimum 2-krotnie taniej niż w Maun.
Chcieliśmy również zobaczyć wyschnięte słone jeziora, występujące między Nata a Maun. Ponieważ nie mieliśmy własnego pojazdu dostopowaliśmy do Baobab Planet Hostel i sprawdziliśmy ceny – najtańszą opcją była pół dniowa wycieczka na Nxai Xini, z obiadem kosztowała 425 P/ os. Natomiast jeśli wybierzesz się na Ntwetwe z noclegiem na jeziorze, 2 posiłki jak i dodatkowe szaleństwa na motorkach quad, to cena już wzrasta dwukrotnie. Innym słowy było zbyt drogo, więc pojechaliśmy do Nata, gdzie odwiedziliśmy "słone panwie" w pobliskim Bird Sanctuary, będące również dnem wyschniętego jeziora. Same w sobie imponujące nie były, nie można ich porównać do słonych jezior w Boliwii, ale atrakcyjności dodawały im setki tysięcy różowych flamingów, które o tej porze roku migrowały tutaj z różnych części Afryki. Znajduje się tu pole namiotowe i wycieczka na panwie jest w zasięgu buta, 7 km w jedną stronę. Samochód z napędem na dwa koła też może dać radę, pod warunkiem, że nie padało i auto ma wysokie zawieszenie.
I pomyśleć, że niespełna 50 lat temu był to jeden z najbiedniejszych krajów kontynentu. Ponieważ nie było czego wywozić, Anglicy w latach 60-tych chętnie oddali mu niepodległość, koncentrując się na grabieży w krajach ościennych. Botswana jednak “wygrała swój szczęśliwy los na loterii” – odkryto tu bogate złoża diamentów. Dzięki temu, iż Rząd podzielił się dochodami z większością obywateli, gospodarka kraju uważana jest za najbardziej postępową na świecie, w przeciągu ostatnich 10 lat. Niestety, każdy medal ma dwie strony. W celu eksploatacji surowca, z regionu Pustyni Kalahari przymusowo przesiedlono stamtąd ich pierwotnych mieszkańców – Buszmenów. Przez lata piętnowane przez władze i pozbawione własnych domów, plemię walczyło o przetrwanie. Dopiero w tym roku (2007) sąd najwyższy zezwolił Buszmenom na powrót na ziemie przodków.
A my szybko, z poznanymi turystami pomknęliśmy na północ do Parku Narodowego Chobe. Ponieważ nie posiadaliśmy własnego pojazdu, skorzystaliśmy z organizowanego safari, rankiem jeepem po buszu, a o zmierzchu łodzią po rzece. Chobe zamieszkują jedne z największych na świecie stad słoni, więc spodziewaj się częstych spotkań z tymi olbrzymami, również poza granicami parku – jedź ostrożnie, szczególnie nocą. Dzikiej zwierzyny dużo, z bliska – poza, dla nas powszednimi, parzystokopytnymi, na uwagę zasługiwały ogromne stada słoni oraz wielkie krokodyle. A do swojej kolekcji zwierząt spotkanych na wolności, dołączyć mogłem hieny o żelaznym ścisku szczęk oraz nieposkromione, nigdy nie udomowione bawoły.
Bilet wstępu do parku Chobe ważny jest jeden dzień kalendarzowy (70 P), ale tak naprawdę nikt tego nie sprawdza, przynajmniej na popołudniowej wycieczce. Nie musisz więc czekać, możesz najpierw zrobić wieczorną wycieczkę po rzece mówiąc im, że płaciłeś za bilet rano w innej firmie, a dnia następnego rano lub popołudniu wskoczyć do jeepa na przejażdżkę (tylko poranny kurs skasuje cię za wejście do parku). Pamiętaj żeby wziąć ciepłe ciuchy lub nawet śpiwór na poranne mroźne safari, wyjazd przed godziną 6. Jeśli masz czas tylko na jedno safari, polecam łodzią a nie jeepem, ponieważ jest to nietypowa forma zwiedzania parku – ceny podobne – 120 - 140 P za safari. Rekomenduję Alana (tel. 71508525) startujący z Marina Lodge – nie dość, że trochę taniej, to jeszcze małą łódką, bardziej kameralnie niż z przeładowanego „backpackersa”.
Miejscowość | Obiekt | cena w P | €/ 1os | Czas | Ocena | Uwagi |
Saronga | mokoro na Delta Okawango | 550 P/ 3os | €21.8 | 3 dni | Super | Zniżka |
napiwek dla przewodnika | 100 P/ 3os | €4.0 | - | - | ||
Nata | Bird Sanctuary - słone panwie | - | - | 3 h | Ok | zapłacono za nas. Cena 30 P/os + 10 P/ auto |
Kasane | safari jeepem, Chobe NP | 140 P | €16.7 | 3 h | Warto | |
safari łódką, Chobe NP | 80 P | €9.5 | 3 h | Warto | Zniżka (opóźniony wyjazd) |
|
wstęp do Chobe NP | 70 P | €8.3 | - | - | ||
€60.3 |
noclegi – jak w Namibii, w hostelikach wszystko perfekcyjnie zorganizowane jak dla niewymagającego plecakowicza. Kraj wielki ludzi mało, więc możliwości spania na dziko są ogromne, ale trzeba uważać na dziką zwierzynę - zalecane porady u miejscowych.
Miasto | hotel i adres | N | nocleg | cena za noc | €/ 1os | Oc | Uwagi |
Saronga | Mbiroba Camp Site, LP | 2 | namiot | 44 P/ os | €5.2 | 6 | opał w cenie |
Maun | Audi Camp, LP | 1 | namiot | 35 P/ os + 2 P tax/ os | €4.4 | 7 | |
Kasane | Thiebe River Campsite, LP | 1 | namiot | 55 P/ os | €6.5 | 7 | |
Na dziko | 3 | namiot | |||||
W gościnie | 1 | namiot | |||||
8 | €21.3 (4) |
transport – aby dostać się do Saronga, trzeba przekroczyć rzekę Okawango w jej biegu bliskim granicy z Namibią. Prom jest za darmo. Istnieje połączenie między Sarongą a Shakawe - autobus wyjeżdża codziennie rano i w Saronga jest około 8 rano. W zależności od przygód na tej szutrowej drodze, jak i długości kolejki na prom, do Shakawe dojeżdża około 13. Tam jest połączenie do Maun (46 P), a nasz autobus, po odpoczynku kierowcy, będzie o 14 wracał do Serongi.
dzień | Trasa | Transport | cena w F | €/ 1os | czas | km |
194 | granica - Soronga | 2x autostop, prom + auto, autobus | 0 + 61 P/ 3os | €2.4 | 3,5 h | 80 |
195 - 197 | Soronga - Delta Okawango + powrót |
Mokoro | koszty w zwiedzaniu | 3 dni | 20 | |
198 | Soronga - Shakawe | Autobus | 22 P | €2.6 | 3,5 h | 90 |
198 | Shakawe - Maun | Auto | 100 P/ 3os | €4.0 | 3,5 h | 390 |
199 | Maun - Nata | ciężarówka + autostop | 20 P/ 3os + 0 | €0.8 | 3 h | 306 |
199 | Nata Sanktuary Pans | pick - up | dane w zwiedzaniu | 3 h | 25 | |
200 | Nata - Kasane | Auto | - | - | 3,5 h | 300 |
201 | Kasane - safari x2 | jeep i łódź | koszty w zwiedzaniu | 2x 3h | 50 | |
202 | Kasane - granica Zimbabwe | Autostop | - | - | 15' | 8 |
€9.8 | 1269 |
Wizy – swoją wizę otrzymałem w Windhoek, bezproblemowo w ciągu godziny za 62€, ważna na 3 miesiące. Jednak w Cape Town koleżance nie chciano wydać wizy bez rezerwacji hotelowych, biletów lotniczych itp.
W Botswanie można znaleźć placówki RPA, Angoli, Namibii, Zambii, Zimbabwe.