English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

Australia

Wstęp Wizy Dostać się Szkoła Praca
Utrzymanie Sydney Podróżowanie po Australii Pustynie Zakończenie

Sydney

Ogólnie

Ta licząca 4.5 mln mieszkańców kosmopolityczna metropolia jest jedyna w swoim rodzaju. Nie można się tu nudzić. Jest również ogromna pod względem obszaru - rozciągłość południkowa to odległość rzędu 80km w linii prostej.

Na dobre samopoczucie pozytywny wpływ ma także tutejszy klimat - umiarkowane lato i stosunkowo łagodna zima (maj–sierpień). Bywają dni bardzo upalne, ale wiaterek znad oceanu powoduje, że można tu czuć się idealnie, średnia temperatura stycznia (lato) wynosi 25˚C. Jedynie zimą będziemy musieli coś nałożyć na podkoszulek. W chłodniejsze dni temperatura poranka spada bowiem poniżej 10˚C.

W Sydney różnica czasu z krajem to 8 godzin do przodu podczas europejskiego lata, a 10 godzin zimą (Kraków południe, Sydney 22).

Atrakcje

W mieście organizowanych jest mnóstwo imprez masowych dla wszystkich, czas festiwali przypada na okres Świąt Bożego Narodzenia i trwa do końca stycznia. W tym okresie każdego dnia w mieście dzieje się zbyt wiele, aby to opisać, wymienię więc tylko część z ciekawszych stałych corocznych punktów programowych.

26 grudnia w porcie miasta mają swój początek wielkie regaty Sydney – Hobart, gdzie na klifach w Watson Bay możemy podziwiać jak ponad 100 żaglowców wypływa na pełny ocean.

Australia Day26 stycznia jest Święto Narodowe Australii. Wiele się dzieje: pokaz starych samochodów na Macquarie St, parada łodzi i sztuczne ognie w Darling Harbour, niektóre muzea za darmo, występy muzyczne w Hyde Park.

Do połowy lutego codziennie działa letnie kino na otwartym powietrzu w Botanic Garden i Centennial Park. Jeśli usiądziemy sobie wysoko na skałkach w Botanic Garden, to możemy oglądać filmy bezpłatnie, trochę z ostrego kąta, ale widać dobrze, a przy okazji w tle możemy podziwiać pięknie oświetlony budynek opery i most.
W Parku Domain w niektóre soboty w styczniu i lutym odbywają się wieczorne bezpłatne imprezy - kilkadziesiąt tysięcy ludzi siada na kocach z winkiem i jedzeniem i wspólnie ogląda lub słucha np. filmy krótkometrażowe, operę, symfonię, kolędy czy jazz. Zobacz ich wykaz w Wikipedii.

W pierwszą sobotę marca swoje święto "Mardi Grass" mają homoseksualiści i transwestyci (po San Francisco to ich największe skupisko na świecie), którzy demonstrują barwny korowód w swojej dzielnicy, wzdłuż Oxford St.
W dniu Św. Patryka, 17 marca, jest okazja aby wypić piwo razem z Irlandczykami, ich zielone stroje widać w całym mieście.
Na obiektach sportowych wioski olimpijskiej, w tygodniu poprzedzającym Wielkanoc odbywa się Royal Easter Show, czyli impreza, którą corocznie odwiedza kilka milionów ludzi. Poświęcona jest głównie zwierzętom hodowlanym i domowym, brzmi to przeciętnie, ale niekonwencjonalny sposób prezentacji powoduje jednak, iż nie sposób się tu nudzić. Poza licznymi ciekawymi wystawami, możemy zobaczyć jak strzyże się owce, spróbować wydoić krowę, dopingować psim rywalizacjom czy poobserwować różne inne tresury. Są też pokazy rodeo, kaskaderów, a sami możemy się wystrzelić z katapulty.

Sculpture by the seaW październiku w Hyde Parku odbywa się pokaz fotografii o mieście, listopad zaprasza na światową wystawę samochodową oraz wystawę artystyczną "Sculpture by the sea" pomiędzy plażami Bondi i Tamaramą.
W pierwszy wtorek listopada odbywa się konny wyścig Melbourne Cup - w Sydney o 3 popołudniu na czas biegu wszystkie knajpy wypełniają się po brzegi, damy w kapeluszach i mężczyźni w garniturach dopingują konie na które postawili. Zakłady konne obstawiane raz na rok przy dobrej zabawie to nie hazard.

To tylko niektóre ze stałych punktów programu, wiele imprez odbywa się niespodzianie, toteż stale musimy być na bieżąco. Wystawy fotograficzne (m.in World Press Photo) zwykle są eksponowane w stanowej bibliotece (State Library), koło parku Domain. W dzielnicy rozrywkowej Darling Harbour, w każdym tygodniu odbywają się jakieś darmowe publiczne festiwale, pokazy lub wystawy, można zobaczyć m.in. koncerty, tańce z różnych stron świata (w grudniu jedna niedziela należy do Polski - Polish Christmas in Darling Harbour), posłuchać muzyki aborygeńskiej, czy też podziwiać akrobacje na nartach wodnych. Program na miejscu jest zawsze uaktualniany. Znajdują się tam również chińskie ogrody, park ze zwierzętami, akwarium (35 AUD). Latem co najmniej raz w tygodniu puszczane są sztuczne ognie.

OperaJeśli chodzi o zabytki, to tak młode miasto jak Sydney nie ma ich zbyt wiele. Dzielnica The Rocks to jedyne miejsce, gdzie w miarę zachowana jest stylistyka sprzed 100 lat. Główną atrakcją miasta jest futurystyczny budynek opery. Można wybrać się na przedstawienie, najtańsze miejsca od 50 AUD. Można wybrać się też na ciekawe oprowadzanie z przewodnikiem.

Natomiast wspinaczka na ponad 70-letni Harbour Bridge kosztuje od 263 AUD. Jednak dla podobnej i równie ciekawej panoramy miasta można wejść na jedną z wież mostu (pylon) za zaledwie 15 AUD. Najobszerniejszą panoramę miasta możemy podziwiać z wieży telewizyjnej (25 AUD).

Na oglądanie wielorybów można także się wybrać statkiem (3h, od 75 AUD, najwięcej w wielorybów pomiędzy majem a wrześniem). Możemy wtedy z bliska przyglądać się fantastycznym humbakom.

W informacji turystycznej spytajmy się o książeczkę o Sydney. Znajdują się tam kupony, które dają nam 20% zniżkę na wstępy do poniektórych atrakcji.

Oto niektóre pozostałe atrakcje w mieście:
- Piętrowy autobus turystyczny po mieście z komentarzem kierowcy "City Sightseeing", 50 AUD za 24 godzinny bilet (bez rewelacji)
- Ocean World Manly, gdzie m.in. możemy nurkować z rekinami
- szaleństwo motorówką pod operą, Jetboat, od 69 AUD
- Statek wycieczkowy po porcie w Sydney, Capitan Cook Cruise od 45 AUD
- obserwatorium astronomiczne (bez rewelacji)
- skydive, czyli skok z samolotu z instruktorem na plecach, lądowanie na plaży, od 265 AUD
- Impreza w autobusie (czyli jazda od pubu do pubu) lub impreza na statku (czyli tańce przy muzyce i alkoholu), od 40 AUD

Oraz muzea: napisy na niebie
- miejskie o Sydney
- technologii i nauki "Powerhouse"
- Morskie "Maritime"
- Galeria Sztuki "Art Galery" (darmowe)
- Sztuki Współczesnej "Contemporary Art" (darmowe)
- Australian (szczególnie warto podczas corocznej wystawy fotograficznej Wildlife Photography)

Opisując imprezy, atrakcje itp. i tak nie sposób oddać atmosfery miasta, a ta właśnie uważam jest niesamowita. Ludzie są bardzo otwarci i pomocni, a słyszane wszędzie z uśmiechem na twarzy „how is going?” oraz „no worries mate” najlepiej oddaje ich przyjazną naturę. Dla mnie właśnie to miasto tworzą ludzie. Ludzie, których styl mi odpowiada.

Liczne muzea oferują także sporo ciekawych atrakcji. Wśród wielu z nich organizowane są ekspozycje czasowe, a żadna interesująca wystawa światowa Sydney nie ominie. Przykładowe dobre linki, z których często korzystam szukając informacji co się w mieście dzieje www.cityofsydney.nsw.gov.au, www.sydney.citysearch.com.au.

Aktywnie

Bardzo popularną formą spędzenia wolnego czasu podczas weekendów są pikniki z BBQ (grill) w licznych parkach lub na plaży, np. Bondi, Bronte, Coogee, Cronulla, Manly itd. Przychodzą tam całe rodziny ze znajomymi, aby wspólnie posiedzieć, zjeść, pogadać i pograć piłką. Miejsc do tego jest sporo, liczne plaże odległe są od centrum miasta zaledwie 20-40 minut jazdy miejskim autobusem, wyposażone w piecyki na grilla na monety lub przyciski. Będąc już na plaży mamy okazję aktywnie spędzić dzień. Woda sama prosi się, aby do niej wejść, pływać, serfować, biegać po piasku. Plaże są strzeżone przez ratowników, akwen często jest ogrodzony, ataki rekinów praktycznie się nie zdarzają, a śmiercionośne meduzy i krokodyle występują kilkaset kilometrów dalej na północ. Zimą ocean też nadaje się do kąpieli, jest mniej więcej tak ciepły, jak nasz Bałtyk latem. Czasami komiczna wydaje się sytuacja, gdy na plaży widzę równocześnie kąpiące się osoby, a obok siedzące osoby w kurtkach, czapce, szaliku i rękawiczkach. W ciągu lata nie zapomnijmy o używaniu filtrów ochronnych, promieniowanie UV jest tutaj szczególnie wysokie, a Australia jest krajem przodującym, jeśli chodzi o zachorowania na raka skóry.

kajakami pod operąPraktycznie wszystkie plaże opanowane są przez surferów. Ty też możesz się nauczyć szaleć na falach w licznych tutejszych szkółkach. Dzienna wycieczka z nauką surfingu kosztuje niecałe $100 (4 godziny w wodzie). Niezmiernie piękne i ciekawe są spacery wzdłuż klifowych wybrzeży Pacyfiku, których łączna długość w Sydney przekracza 100 km, a najbardziej interesujące piesze szlaki po mieście i licznych zatoczkach możemy znaleźć w broszurce „Go walkabout”, którą otrzymamy w informacji turystycznej. Jeśli mamy tylko jeden dzień na spacer , to proponuję 3-godzinny spacer z Bondi na Coogee (7 km). W centrum także możemy odpocząć w ładnej scenerii – bezpłatny ogród botaniczny, Hyde Park czy Park Domain oferują pełny zakres zieleni. Przy wejściu miło zaskakuje tabliczka: „Proszę chodzić po trawie, przytulać się do drzew" itp. Australijczycy twierdzą, że należy się integrować z przyrodą, współżyć z nią, a jak coś się już zniszczy, to teren ogrodzą, przywiozą nowe dywany trawy i przejadą po nich walcem, a potem pozwolą przyrodzie się rekultywować.

Aussie kochają sport co widać na każdym kroku. Numer 1 to rugby, są ich 2 rodzaje, grają w to wszędzie. Bardzo popularny jest również australijski futbol, czyli na pierwszy rzut oka połączenie rugby z piłką nożną. Prawie wszystkie knajpy mają TV, w której na okrągło transmitują jakieś wydarzenie sportowe. Nie mniejszą popularnością cieszy się krykiet, tenis i pływanie, a pomału i piłka nożna zyskuje sobie kibiców. Ponadto kolarzy, biegaczy, triatlonistów, rolkarzy, Tai-chi, jeźdźców konnych i innych sportowców możemy spotkać w każdym parku, a najwięcej w dużym półmaratonCentennial Park, który jest idealnym miejscem na wszelką aktywność sportową. Golfiści zwykle okupują tereny nadmorskie.

Możemy odwiedzić miasteczko olimpijskie, znajdujące się około 30 minut jazdy pociągiem na zachód od centrum miasta. Odbywają się tam koncerty muzyczne, zawody sportowe, kino na wolnym powietrzu, pokazy, działa basen i tory dla deskorolek.

W drugą niedzielę sierpnia odbywa się w Sydney największy bieg uliczny świata, City to Surf, gdzie ponad 70 tysięcy zawodników zmaga się z własnymi słabościami na tej 14 km trasie z centrum na plażę Bondi. Mnożąc każdego zawodnika przez dystans otrzymamy imponujący wynik - blisko milion kilometrów, czyli sportowcy obiegają kulę ziemską aż 24-krotnie! To naprawdę warto przeżyć, ta atmosfera wspólnej zabawy wszystkich warstw społecznych i rasowych kraju, to coś więcej niż bieg. Każdy który pokonał samego siebie jest zwycięzcą.
We wrześniu na pamiątkę rozpoczęcia olimpiady rozgrywany jest bieg maratoński (pagórki - nie ma co liczyć na dobry czas), a dla zwolenników krótszych dystansów pozostaje malownicza 10 km trasa wiodąca m.in. przez most Harbour z widokiem na operę.

Ponadto ciekawą imprezą są zawody pływackie, kiedy to pod koniec lata na plażach Bondi i Manly startuje ponad 2000 zawodników amatorów i profesjonalistów, aby ścigać się w oceanie na dystansie ok. 2 km.
W marcu natomiast koło opery rozgrywane są zawody triatlonowe, gdzie sportowcy walczą z własnymi słabościami.

Informacje dodatkowe

Ratusz w SydneyBardzo istotną rzeczą jest tutaj dostęp do informacji, w miejskiej czytelni Domain Library wybór pomocy dydaktycznych jest ogromny (włącznie z internetem). Miejskie biblioteki (największa w Circular Quey) pozwalają nam wziąć ze sobą do domu nie tylko książki, lecz nawet pomoce audio-wizualne. Czytelnia jest bezpłatna, a biblioteka tylko wtedy, jeśli mieszkamy w pobliżu, w przeciwnym razie składka wynosi 15 AUD na rok. Na miejscu książki możemy kserować (odpłatnie).

Idąc do restauracji lub kina możemy przynieść ze sobą własny alkohol - szukajmy napisu BYO (bring your own). Alkohol możemy kupić tylko w sklepach "bottle shop", które zamykane są o północy. Później możemy napić się już tylko w barach lub klubach nocnych. Największe ich skupisko znajduje się w pobliżu Oxford Street oraz King’s Cross. To pierwsze zdominowane jest głównie przez homoseksualistów, ostatnie natomiast przez młodzież, turystów, narkomanów i prostytutki. W obu dzielnicach nie brakuje jednak ogólnodostępnych lokali. Wszędzie też pracują mili ochroniarze, otwierają ci drzwi i pozdrawiają, co jest rzadko spotykane w Polsce. Bardzo popularnym miejscem zabaw jest także Centrum, Chinatown i Darling Harbour. Natomiast "The Rocks" żyje za dnia, to najstarsza dzielnica miasta, chociaż do europejskich miast równać się nie może. Sydney należy raczej do bezpiecznych miast, lecz wypadki mogą się zdarzyć, jak wszędzie. O rozbojach w centrum miasta nie słyszałem, ale o złodziejach w miarę często.

W polsko–chińskiej dzielnicy Ashfield i Bankstown znajdziemy polski kościół, sklep i klub. Polskiego radia możemy posłuchać w sobotę o 10.30 (98.5 FM) oraz o 18 (107.2 FM). Natomiast codziennie o 7.30 rano na kanale SBS2 możemy zobaczyć polskie wiadomości, aby być na bieżąco z wydarzeniami z kraju.

Wypad na weekend

Weekend można spędzić nie tylko w mieście, gdyż liczne niedalekie parki narodowe tylko czekają na odwiedziny.

Blue MountainsWiele atrakcji oferują Góry Błękitne (Blue Mountains, 2 godziny jazdy, 100 km na zachód, w niedzielę bilet na Opal Card za 2.70 AUD). Organizowane całodniowe wycieczki zaczynają się od 60 AUD.
Proponuję zatrzymać się w Wentworth Falls i zrobić sobie tam dwu godzinny spacerek do wodospadu oraz kontynuować ścieżką pośrodku klifu (National Pass). Ścieżka z początku ostro spada w dół, potem szlak prowadzi 3km w miarę płasko, a pod koniec trzeba się wspiąć z powrotem na krawędź klifu, jednak widoki warte są wysiłku.
W Katoomba najbardziej turystycznym punktem jest Echo Point, z ikoną Gór Błękitnych - Trzema Siostrami. Tutaj również możemy sobie pospacerować w dolnych lub górnych częściach parku. Poza ciekawymi szlakami, możemy przejechać się najbardziej stromą kolejką torową świata (Scenic Railway, nachylenie 45%), czy też podziwiać krajobraz z okien kolejki linowej (Scenic Skyway).
Jeśli jesteśmy samochodem, to warto również podjechać na punkty widokowe w pobliżu Blackheath - Govetts Lookout, Evans Lookout oraz szczególnie mój ulubiony punkt - Pulpit Rock.
Opisałem tylko najbardziej popularne miejsca, możliwe do zobaczenia w ciągu nawet jednego dnia. Ale tak naprawdę Góry Błękitne oferują znacznie więcej, w końcu rozciągają się na długości ponad 200 km. Przylegające do siebie parki narodowe Blue Mountains, Wollemi, Gardens of Stone oraz Kanangra Boyd Royal NPzapraszają w swoją dzicz wspinaczy skałkowych, zwolenników abseilingu, canoeingu, trekingowców. Dla mniej aktywnych, ale kochających naturę park oferuje kilkanaście zorganizowanych prostych pól kempingowych z możliwością dojazdu samochodem.

Liczne tutejsze jaskinie są udostępnione zwiedzającym (najbardziej popularne w Jenolan Caves). Po drodze z Sydney do Gór Błękitnych można wstąpić do parku ze zwierzętami Featherdale (osobiście nie lubię parków ze zwierzętami, ale jeśli ktoś nie ma okazji zobaczyć ich na wolności, to tutaj może, wstęp 32 AUD).

Na południe od Sydney znajduje się Royal NP, dla mnie osobiście najładniejszy park w pobliżu miasta. Jest on też drugim najstarszym parkiem narodowym świata (po Yellowstone). Przejazd pociągiem do dzielnicy Cronulla, a stamtąd promem do Bundeena (podróż w obie strony około 25 AUD - prywatne, więc karta Opal nie działa). Po wyjściu z promu polecam od razu skręcić w lewo na plażę. Na jej końcu wspiąć się drewnianymi schodkami, przejść ulicą i zejść do następnej plaży (Jibbon Beach). Na jej końcu zaczyna się ścieżka w małym lasku. Stąd już można iść cały czas przecudownym klifowym wybrzeżem. Co jakiś czas ścieżka ucieka w głąb lądu, ale proponuję trzymać się klifu - ładniejsze widoki. Po około 3 godzinach od zejścia z promu dotrzemy do skrzyżowania szlaków. W prawo będzie odbiegał do Bundeena (15 minut pieszo), a jeżeli pójdziemy jeszcze 30 minut dalej wzdłuż klifu, to dojdziemy do pięknej białej, idealnie ociosanej skały wyglądającej jak ser Camembert (Wedding Rock). Bardzo mi sie to miejsce podoba. Teraz pozostają dwie opcje - wracać najkrótszą droga nanocleg w Royal NP prom (godzina drogi) albo kontynuować dalej, przez plażę Marley, do Wattamolla. Tam dojeżdżają już samochody, więc możemy próbować autostopu do stacji kolejowej. Kilka godzin dalej jest kolejny parking dla surferów, Garie Beach. Tuż za nim, przy South Era znajduje się dzikie pole kempingowe (o pozwolenie trzeba ubiegać się wcześniej). Z Era pozostaje parę godzin do Otford, gdzie możemy złapać pociąg. Cały szlak pomiędzy Bundeena i Otford to 26 km, idealnie na 2 dni. Jeśli będziemy mieć trochę szczęścia, to z klifów możemy zobaczyć delfiny, a pomiędzy majem i październikiem także wieloryby.

Na północy miasta proponuję pojechać do Ku – Ring – Gai Chase NP (prom z Palm Beach) z pięknymi kolorami zatok.

Jeśli mamy do dyspozycji pełny dzień (lub spokojne dwa dni), to warty odwiedzin jest Port Stephens z wysokimi piaszczystymi wydmami. Popularne są jazdy terenowym samochodem po plaży i wydmach, oraz zjazdy na desce po piasku. Oferowane są również rejsy stateczkiem w poszukiwaniu delfinów. Zorganizowana całodniowa wycieczka z Sydney kosztuje 170 AUD.

Jervis BayJeżeli jesteśmy miłośnikami wina, to Dolina Hunter zaprasza do siebie ze swoimi winnicami. To jednak nie porównuje się do winnic we Francji. Darmowe degustacje czerwonego trunku, sera lub czekolady wabią chętnych. Jedyny problem, kto będzie za kierownicą w drodze powrotnej? Ceny wycieczek zorganizowanych od 95 AUD.

Jervis Bay słynie z bardzo białego i drobnego piaseczku. W kontraście z turkusową wodą jest to miejsce bardzo przyjemne. Kempingi znajdują się nad samym morzem. Są tam również przyjemne piesze szlaki, ale już dwukrotnie natknęliśmy się tam na węże. Trzeba tylko patrzyć pod nogi i wszystko będzie w porządku.

Tydzień w Sydney

Gdybym miał tylko jeden tydzień w Sydney, spędziłbym go następująco:

1) Centrum miasta, budynek opery, Ogrody Botaniczne, widok z mostu Harbour Bridge, The Rocks, katedra, Hyde Park

2) Spacer z plaży Bondi na Coogee, 7 km droga klifami wzdłuż oceanu, czas około 3 godziny plus dojazdy. Jeśli lubimy chodzić dużo, rozpocząłbym w Watson Bay, przeszedł kawałek i złapał autobus na Bondi.

kamieniczki w Redfern3) Przepłynięcie promem z Circular Quey na Manly, tam spacer na Shelly Beach i na North Head.

4) Całodniowa wycieczka do Royal NP, spacer wzdłuż oceanu

5) Jeśli zostało coś jeszcze do zwiedzenia z pierwszego dnia, zobaczyć to samo nocą. Sprawdzić jaki festiwal właśnie się odbywa i pójść na imprezę zorganizowaną. W zależności od potrzeb pójść do muzeum, akwarium itp.

6) Całodniowa wycieczka w Góry Błękitne

7) Chinatown, chińskie ogrody (jeśli nie byłeś w Azji), pamiątki kupione na Peddy's Market. Wieczorne przejście po dzielnicy Kings Cross oraz wzdłuż Oxford St.

Transport

Przejazdy – Newtownmiasto podzielone jest na strefy i wg nich płacimy za bilet. Jeśli mieszkasz 15 km od centrum, to za dojazdy pociągiem do i z pracy w centrum będziesz płacił 44 AUD tygodniowo. Jednak system płatności Opal Card jest trochę skomplikowany, proponuję zajrzeć na stronę i dowiedzieć się więcej o 30% zniżkach przy podróży poza godzinami szczytu, o 60 minutowych przesiadkach, o 8 podróżach w tygodniu (reszta za darmo), o niedzielnej stawce 2.70 AUD!!! Autobusy w centrum miasta nie mają możliwości zakupienia biletu u kierowcy pomiędzy godziną 7 rano a 7 wieczorem. Informacje o pociągach www.cityrail.info, oraz o autobusach miejskich www.sydneybuses.info.

Jeszcze jeśli chodzi o przylot do Sydney. Mimo faktu, iż lotnisko znajduje się blisko centrum miasta (10 km), to połączenie jest drogie. Taksówka to wydatek ponad 50 AUD, opłacalne w grupie 3-4 osób. Pociąg kosztuje 19 AUD. Inną alternatywą jest znalezienie "shuttle" kursującego do któregoś z hosteli, cena od 14 AUD. Jest również autobus (nr 400), ale ten kursuje pomiędzy Bondi Junction i Burwood - także aby dostać się do centrum, musimy jechać z przesiadką, przejazd zajmuje blisko półtorej godziny (pociągiem zaledwie 15 minut), ale wydamy mniej.
Jest jeszcze jeden sposób, który sobie rozpracowałem - z lotniska międzynarodowego wychodzę z terminalu 1, idę prosto przez parking do mostu (5 minut pieszo), którym przechodzę na zachodnią stronę kanału. Zaraz potem skręcam w prawo i idę wzdłuż tego samego kanału na północ, przechodzę główną drogę Princess Hwy, a stąd już zaledwie kilkaset metrów do stacji pociągów Wolli Creek (łącznie z Most Anzaclotniska 30 minut marszu). Stąd przejazd jednorazowy (z kartą Opal $4.40, a poza godzinami szczytu $3.08) do centrum miasta wynosi zaledwie 5.40 AUD. Jeśli chodzi o lotnisko krajowe, to wychodząc z któregokolwiek terminalu, idziemy w tym samym kierunku, jak jeżdżą samochody. Dojdziemy do głównej drogi ze światłami - przejdźmy nią i kontynuujemy marsz na północ wzdłuż O'Riordan St przez około 500m, po czym skręćmy w lewo w drogę Bourke Rd. Teraz kilkaset metrów marszu i po prawej stronie znajdziemy stacje metra Mascot (łącznie około 25 minut marszu z lotniska). Bilet do centrum wynosi 4.40 AUD. Ewentualnie w pobliżu stacji Mascot jeżdżą miejskie autobusy i te mogą stanowić tańszą alternatywę dla pociągu.

Kilka przykładów, jak wyjechać z Sydney autostopem:
Aby dostać się na wylotówkę na południe należy pojechać podmiejskim pociągiem do Campbelltown, a stąd przejść jakieś 30 min, kierując się drogowskazami na Hume HWY, prowadzącą do Melbourne.
Łapiąc stopa na północ najlepiej pojechać do Wahroonga i przejść do "motorway" rozpoczynającej się od skrętu z Pacific Hwy.
Wyjeżdżając z Sydney autostopem na zachód, najlepiej wsiąść w pociąg do Katoomby, a tam pieszo przejść ok. 1 km wzdłuż głównej drogi na zachód, tam też jest już odpowiedniej szerokości pobocze.

powrót na początek strony