Ameryka Południowa |
Ameryka Płd Wstęp | Argentyna | Chile | Urugwaj | Boliwia | Peru | Brazylia | Gujana Brytyjska | Wenezuela | Kolumbia |
Boliwia
19.02 do 27.02.04, 8 dni, kurs 1€ = 7.79 B (Boliwian)
zwiedzanie – rozpocząłem od wielkiego „bum”, czyli od eskapady na płaskowyż Altiplano (wycieczka 69 € + obowiązkowy wstęp do Reserva Eduardo Avaroa 4 € + nieobowiązkowy wstęp na wyspę Isla de los Pescadores 1 €). Wycieczka trwa 3 dni i 2 noce, rozpoczyna się w San Pedro de Atacama (Chile), a kończy w Uyuni (Boliwia). Można oczywiście podróżować w odwrotnym kierunku albo wrócić do punktu startu. W cenie wliczone są również smaczne 3 śniadania, 3 obiady i 2 kolacje. Dowodził nami Boliwijczyk: kierowca, mechanik, przewodnik, nawigator, kucharz, kelner i lekarz w jednej osobie. W terenowej Toyocie (6 pasażerów) przemierzaliśmy pustkowia nawet na wysokości bliskiej 5000 m, podziwiając otaczające nas ośnieżone wulkany i liczne laguny o różnym zabarwieniu (Blanco, Verde, Colorada), a w nich brodzące flamingi. Nie brak również gejzerów (Sol de Mañana) oraz kąpielisk termalnych (k/ Laguna Verde). Towarzyszą nam także lamy, wikunie, alpaki oraz viscache (coś pomiędzy pieskiem preriowym i wiewiórką). Pierwszego wieczoru postanowiłem wejść na pobliski wulkan (Juriques 5720 m n.p.m. k/ Laguna Verde), jednak zdobycie szczytu bez odpowiedniej klimatyzacji kosztowało mnie sporo wysiłku. Miło zaskoczyła mnie grupa współtowarzyszy wycieczki, którzy cały czas śledzili moją pozycję po blasku czołówki i mimo późnej pory wyjechali po mnie jeepem do podnóża góry. Ze względu na dużą wysokość temperatura w nocy znacznie spada poniżej zera. Prawdziwym hitem regionu okazał się Salar de Uyuni, czyli słona pustynia. Jest to płaski obszar 12,000 kilometrów kwadratowych soli. Ponieważ była pora deszczowa (od listopada do kwietnia), część pustyni była zalana i poziom wody sięgał do 30 cm. Było to fantastyczne uczucie, kiedy jechaliśmy autem po nieruchomej tafli wody, nie widząc żadnych zmarszczek (jakie przykładowo występują na jeziorach) – jak okiem sięgnąć idealne lustro. Na horyzoncie można wtedy zobaczyć fatamorganę – lustrzane odbicia (wydaje się, że odległa symetryczna skała wisi w powietrzu). Dalej była już tylko oślepiająca sól, wszędzie wokoło biało. Jedziemy po tej równinie ponad 100 km, natrafiając tylko na skalną wyspę Isla de los Pescadores (z zwierzątkami viscacha i kaktusami o wysokości do 12 metrów) oraz na hotel, zbudowany oczywiście z soli (wewnątrz nawet meble i dekoracje zrobione są z NaCl).
Kolejnym moim celem było Potosi, najwyżej położone miasto na świecie (4070 m n.p.m), swojego czasu jednego z najbogatszych miejsc na świecie. Tutejszą atrakcją są czynne kopalnie srebra na wzgórzu Cerro Rico (obecnie wydobywa się także ołów i cynk). Wizyty w nich organizują różne agencje, polecam sprawdzoną Silver Tours. Proponuję również, aby naszym priorytetem była jak najmniejsza liczba uczestników wycieczki. Wraz z poznanym Anglikiem postawiliśmy warunek, że chcemy iść tylko we dwóch, dzięki czemu kontakt z górnikiem był bardziej bezpośredni. Stargowaliśmy cenę o 2 € i ruszyliśmy na tę szokującą wycieczkę przedzierając się niskimi, wąskimi, niewentylowanymi, brudnymi szybami, wspinając się po starych trzeszczących drabinach – najlepiej weź najgorsze ciuchy jakie masz. Nie dziwi więc, że organizm ludzki wytrzymywał takie warunki przeciętnie przez 10 lat – wyczerpanie i zapalenie płuc było najczęstszą przyczyną zgonów. Nie brakowało również wypadków od toksycznych chemikalii i dynamitu (przez 3 stulecia zginęło tutaj aż 8 milionów ludzi). Trochę potrwało zanim znaleźliśmy jakiegoś pracownika pod ziemią. Górnikowi podarowaliśmy zakupiony lont, zapalnik i dynamit, a także liście koki i papierosy. Miałem okazję przyjrzeć się jego ciężkiej pracy. Kiedy jednak stwierdził, że skała jest zbyt twarda, aby zademonstrować wybuch jeszcze tego dnia, na zmianę mocno drążyliśmy otwór, mając do dyspozycji tylko młotek i przecinak. Dokuliśmy się w końcu dostatecznie, aby zmieścić dynamit. Pokazał mi cały proces, a na końcu zapaliliśmy lont, szybkie zdjęcie i ucieczka w bezpieczne miejsce (zasady bezpieczeństwa prawie tu nie egzystują, chociaż dostaliśmy kaski od przewodnika). Jest to ciężka robota – za zimno lub za ciepło (niekiedy poniżej zera, czasami plus 45°C), mało tlenu (pod ziemią i na wysokości 4300 m), a poznany górnik pracuje tak już ponad 20 lat, nawet w niedzielę. Najbardziej w pamięci utkwiła mi jego spocona twarz, ledwo co oświetlona małą gazową lampką. W jego rysach widoczne było zmęczenie, ale gdy tylko przerywał pracę, uśmiechał się i bez słowa narzekania na swój los, odpowiadał na moje pytania. Do miasta wracaliśmy razem, a górnik z pasją dziecka mówił o dynamicie i swojej lampce, które trzymał w ręce. Ja teraz siedzę wygodnie przed komputerem, a on pewnie męczy się pod ziemią w samotności, ciężko pracując za marne grosze.
Zablokowane drogi i korki w mieście – to efekt trwającego tu karnawału. W każdej miejscowości widzę tańczących, śpiewających i rozbawionych ludzi. Wychodzą świętować na ulicę całymi wioskami, kolorowo poprzebierani. Szaleństwo trwało całymi dniami i nocami. Nieodłącznym dodatkiem festiwalu były hektolitry wody i piany lejące się z każdej strony. Celem ataku rozbawionej młodzieży (i nie tylko) byli wszyscy, z trudem unikałem więc wodnych pocisków. Co dziwne, Środa Popielcowa wcale nie oznaczała zakończenia imprezy. Najbardziej profesjonalne pokazy miałem okazję oglądać w Oruro (Diabolada, ostatnia sobota przed postem).
Oficjalną stolicą kraju jest Sucre (tak jak w Holandii Haga), ale de facto to La Paz pełni tą funkcję. Tak więc La Paz byłaby (wg niektórych jest) najwyżej położoną stolicą świata (3660 m n.p.m.) – jest pięknie usytuowana w kanionie (szerokim na 5 km), gdzie na stromych zboczach znajdują się slumsy, a na dnie wąwozu bogatsze dzielnice (więcej tlenu, łatwiej oddychać). Ciekawie było na Mercado de Hechiceria (targ czarownic) z nietypowym asortymentem (np. zasuszone płody lam służące do czarnej magii) oraz w Museo de la Coca (muzeum koki). Tutaj dowiedziałem się o tej roślinie i o jej szerokiej gamie pozytywnych oddziaływań na organizm. Suszone liście koki kupowałem legalnie w sklepie (w Peru także jest to dozwolone, lecz nie wolno ich przewozić przez granicę), żułem parę razy dziennie, co poza wzmocnieniem systemu immunologicznego ciała, ułatwiało mi także lepsze funkcjonowanie na dużych wysokościach. Ważne jest, aby liście żuć wraz z alkalicznym katalizatorem, gdyż bez niego nie uzyskamy żadnego pozytywnego efektu. Dobrze jest też pić mate de coca, czyli herbatkę – zalane wrzątkiem liście koki. Zresztą każdy z nas już konsumował kokę, gdyż poza licznymi środkami farmaceutycznymi, znajduje się ona również w popularnej coca-coli. Roślina ta pełnią swoją rolę nawet w inkaskiej religii – Bóg Miłości trzyma liście koki w ręku. Niestety jest ona także przetwarzana na siejący spustoszenie w organizmie narkotyk – kokainę. Chciałem zwiedzić więzienie San Pedro, ale turystów już tu nie wpuszczają. Próbowałem przekupić strażników, wahali się, ale jednak nie wpuścili. Popularną aktywną formą wypoczynku są zjazdy na górskich rowerach – agencja lub przewoźnik wywozi cię na górę kanionu, a długi zjazd w dół to już twoje zadanie.
Trochę dziwny wydaje mi się fakt, iż w Boliwii widziałem mnóstwo salonów fryzjerskich, czasami po kilkanaście na jednej ulicy. Pojechałem do Tiahuanaco, najważniejszego archeologicznego miejsca w Boliwii, lecz nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie.
Następnym moim celem był najwyżej położony nawigacyjny akwen – jezioro Titicaca (3820 m n.p.m.), według wierzeń Indian, miejsce narodzin Słońca. Zostawiłem w Copacabanie nadmiar bagażu (w pierwszym lepszym hostelu) i uciekłem daleko od turystycznych szlaków, podążyłem drogą do Yampupata. Spałem w wiosce Sicuani u przypadkowo poznanej rodziny rybackiej, gdzie uczyłem się prowadzić starą inkaską łódź domowej roboty (zbudowaną z trzciny) oraz używać dawnej broni Indian (coś „a la proca”), chociaż zanim kamień zaczął osiągać wyznaczony przeze mnie cel, trochę poobijałem dom rybaka. Zapłaciłem mu „co łaska” za gościnę, poczęstunek i żeglugę po jeziorze. Rankiem, siedząc obok Hilaro, popłynęliśmy na Wyspę Słońca. Ostatni odcinek, czyli cieśninę pomiędzy stałym lądem a wyspą (1 km), postanowiłem przepłynąć wpław przy asekuracji rybaka. Ciężko było złapać oddech na tej wysokości i w tym zimnie (woda 9°C). Po wyjściu dopiero szybki marsz rozgrzał mnie dostatecznie. Sama wyspa wydaje się być troszkę skomercjalizowana, ale spacer może nam dostarczyć i tak wielu emocji. Przeszedłem w tej malowniczej scenerii z południa na północ wyspy (z Pilko Kaina w Yumani do Cha’llapampa) chcąc dotrzeć do Titi Khar’ka (Kamienia Pumy), z którego według inkaskiej mitologii powstał ich pierwszy przywódca Manco Copac. Niestety informacja, że prom z Cha’llapampa odpływa popołudniu okazała się nieprawdziwa, a nie chcąc spędzać tu nocy, musiałem zasuwać z powrotem do Yumani na ostatni wieczorny prom do Copacabany. W drodze powrotnej statek zatrzymuje się przy ruinach Pilko Kaina. Można się też udać na mniej zatłoczoną i niedaleką Isla de la Luna (Wyspa Księżyca).
miejscowość | obiekt | cena w B | €/ 1os | czas | ocena | uwagi |
Pustynia Uyuni | wyjazd na Altiplano | koszty w "Chile" | 3 dni | super | BP - przewodnik, noclegi, wyżywienie, przejazd |
|
Reserva Eduardo Avaroa | 31 B | €4.0 | - | - | wstęp do parku |
|
Isla de los Pescadores | 8 B | €1.0 | 2 h | warto | podczas wycieczki po Altiplano, płatne ekstra |
|
Potosi | kopalnie srebra wycieczka | 62*B | €8.0 | 3 h | super | BP - przewodnik, lepiej mała grupa |
kopalnie srebra prezent | 14 B/ 2os | €0.9 | - | - | lont, dynamit, liście koki, papierosy, zapalnik |
|
Tiahunaco | Tiijanak, ruiny i muzea | 25 B | €3.2 | 3 h | słabe | |
La Paz | muzeum Coca | 7 B | €0.9 | 2 h | ok | ciekawe, po angielsku |
Isla del Sol (Wyspa Słońca) |
ruiny Pilko Kaina | 5 B | €0.6 | 15 min | słabe | podczas powrotu promem do Copacabany |
€18.6 |
noclegi – w czasie głównych występów podczas karnawału ceny wzrastają kilkukrotnie, a do tego trudno znaleźć jakikolwiek nocleg. Ja byłem w Oruro pod koniec festiwalu, tuż po najważniejszych występach „Diabolady”.
miasto | hotel i adres | N | nocleg | cena za noc | €/ 1os | oc | uwagi |
Potosi | Alojamiento Ferrocarril | 2 | pokój 2os/ 2os | 14 B/ os | €1.8 | 3 | zimna woda, kiepskie toalety |
Oruno | Alojamiento Copacabana, LP, naprzeciw PKP |
1 | pokój 2os/ samemu |
20 B | €2.6 | 4 | czysta pościel |
La Paz | Hotel Cactus del Milenio, LP, calle Jimenez 818, k/targu czarownic |
2 | pokój 1os | 23 B | €3.0 | 6 | kuchnia, ciepła woda |
Sicuani | w gościnie u rybaka | 1 | pokój | 10 B | €1.3 | płatne co łaska | |
wycieczka na Altiplano | 2 | hostel | - | - | w cenie wycieczki | ||
8 | €13.5(6) |
transport – kontrast pomiędzy Chile a Boliwią jest spory. Autobusy to w większości zdezelowane stare gruchoty, zwane chicken bus, występujące już odtąd na mojej trasie aż do granicy z Meksykiem. Tłumy, kolana pod brodą, mało miejsca na cokolwiek, powolne przemieszczanie się i trzęsawisko z powodu kiepskiej jakości dróg. Inaczej mówiąc wkraczamy w inny świat, mniej wygodny, ale bardziej ekscytujący z podróżniczego punktu widzenia.
Jak zawsze podczas wielkich imprez, komunikacja pomiędzy miastami (szczególnie z Oruro, karnawałową stolicą) jest bardzo utrudniona i mogą być problemy z uzyskaniem biletu.
Z La Paz do Copacabany i Tiahuanaco busy nie odjeżdżają z głównego dworca, tylko z okolic cmentarza (k/ Plaza Felix Reyes Ortiz). Uważajmy tutaj na kieszonkowców, ja zorientowałem się dopiero, kiedy palce złodziejaszka już penetrowały moją kieszeń.
Oczywiście w porze deszczowej podróż mniej uczęszczanymi szlakami może się znacznie wydłużyć.
Mamy również możliwość podróżowania ciężarówkami – wystarczy iść na ich zajezdnię znajdującą się prawie w każdym mieście i spytać się kierowcy kiedy i za ile weźmie nas do swojej szoferki.
dzień | trasa | transport | cena w B | €/ 1os | czas | km |
38-40 | San Pedro de Atacama (Chile) - Uyuni | dane w Chile | ||||
40 | Uyuni - Potosi | autobus | 21 B | €2.7 | 6 h | 250 |
42 | Potosi - Oruro | autobus, posiłek | 27 B | €3.5 | 6 h | 290 |
43 | Oruro - La Paz | autobus | 35 B | €4.5 | 3 h | 196 |
44 | La Paz - Tiahunaco + powrót | 2 minibusy | 2x 7 B | €1.8 | 2x 1.5h | 2x 72 |
45 | La Paz - Copacabana | minibus | 14 B | €1.8 | 3 h | 150 |
45 | Copacabana - Sicuani | pieszo | - | - | 2 h | 10 |
46 | Sicuani - Isla del Sol (Wyspa Słońca) | wynajęcie łódki wiosłowej z rybakiem + wpław |
20*B | €2.6 | 1h + 25min | 2 + 1 |
46 | Isla de Sol - Cha'llapampa + powrót | pieszo | - | - | 4 h | 2x 10 |
46 | Fuente del Inca - Copacabana (stop przy ruinach Pilko Kaina) |
prom | 10 B | €1.3 | 2 h | 17 |
46 | Copacabana - Kasani (granica z Peru) | taxi | 3 B | €0.4 | 15 min | 8 |
transport miejski | autobusy, minibusy | 6 B | €0.8 | - | - | |
€19.4 | 1088 |