Jedzenie - średnio dzienne wyżywienie wyniosło mnie 8.6 €, przy czym żywiłem się głównie w supermarketach, przyrządzając posiłki samemu. W Stanach kontynentalnych korzystałem z 6–dniowej gościny u znajomych, więc jedzenie kosztowało mnie mniej niż powinno.
Połączenie - dostęp do bezpłatnego internetu jest w większości miejskich bibliotek, zwykle trzeba zgłosić się wcześniej i zarezerwować miejsce na daną godzinę, ale może się zdarzyć, że znajdzie się wolny komputer od razu. Często przy korzystaniu z sieci towarzyszy pół – lub całogodzinny limit czasowy.
Wizy - z otrzymaniem wizy do Stanów Zjednoczonych i Kanady, jak wiemy, nie ma złotego środka. Ja jako osoba bez stałego zatrudnienia, obecnie już nie studiująca, bez zaproszenia, wciąż jeszcze bez biletu lotniczego – wizy te otrzymałem. (amerykańską w Sydney, kanadyjską w Warszawie). Metoda była prosta – z podróżniczą pasją opowiadałem o planie przejechania obu Ameryk, a różne wcześniejsze własne publikacje tylko uwiarygodniły moje zeznania. Mimo posiadania wiz, musiałem w Arizonie i na Alasce zapłacić dodatkową opłatę wjazdową (2 razy po 6 €).
Niedźwiedzie - nic tak nie straszy jak myśl o spotkaniu niedźwiedzia w dziczy, ale równie nic tak nie boli, jak wyjazd z Alaski bez zobaczenia misia na wolności. W Amerykach rozróżniamy 3 rodzaje niedźwiedzi – biały, brązowy i czarny. Z misiem polarnym nie ma pertraktacji, jesteśmy obiadem jeśli tylko jest głodny. Niedźwiedź brązowy ma największy szacunek wśród miejscowych, ze względu na swoją inteligencję i sposób zachowania. Obecnie grizzly i brązowy zaliczane są jako jedna rodzina, z tym że grizzly jest nieco mniejszy i żyje w interiorze, a brązowy jest większy i zamieszkuje wybrzeże (na wyspie Kodiak osiągają nawet do 3 metrów wysokości i 700 kg wagi – dieta oparta głównie na rybach). Czarny niedźwiedź jest najmniejszy (do 100 kg) i najmniej groźny, na jego szczęście i nie szczęście łatwy do upolowania, nie jest więc wyzwaniem dla myśliwych.
Oto kilka wskazówek jak zachować się przy spotkaniu z misiem:
Przede wszystkim za wszelką cenę nie biegnij – bo zginiesz (misiu dogoni nawet biegnącego konia, a uciekająca osoba może tylko sprowokować atak). Zachowaj spokój i stój twarzą w jego kierunku, machaj rękoma nad głową, abyś wydawał się większy (mają słaby wzrok) oraz mów do niedźwiadka spokojnym grubym głosem. Wycofuj się pomału nie spuszczając go z oczu. Jeśli dojdzie jednak do ataku, połóż się na ziemi twarzą w dół i zakryj głowę i kark rękoma, udawaj martwego – miś powinien zaniechać agresji. Jeśli jest to czarny niedźwiedź to możesz próbować walczyć kijkiem, patykiem, czymkolwiek. Przed nim (także przed grizzly) możesz uciec na samochód, skałę lub nawet cienkie drzewo, on na nie będzie za duży. W celu uniknięcia spotkania ze zwierzęciem, możemy zakupić dzwoneczek i przymocować go do plecaka, ewentualnie głośno rozmawiać, śpiewać lub klaskać dłońmi. Niedźwiedzie atakują rzadko, ale może się zdarzyć jeśli go zaskoczymy i się wystraszy. Oczywiście biada nam, jeśli jest przy nim mały, bo zagrożenie dla dziecka może być powodem agresji. Jeśli natkniemy się na głodnego misia, to mimo, że ich dieta jest głównie wegetariańska, może być nie wesoło. Spotkanie zwierzaka w nocy również nie wróży niczego dobrego, wtedy miejmy się na baczności. Jeśli chodzi o noclegi pamiętajmy, aby nie nocować nad rzekami, czy też w pobliżu krzaków jagód. Podczas kempingu na dziko też starałem się unikać niedźwiadka - byłem głośno, a jedzenie i przybory toaletowe, wszystko co może mieć zapach, wynosiłem minimum 100 metrów poza namiot, gdzie zwykle wieszałem je w reklamówkach między drzewami 4 metry nad ziemią (nieźle się przy tym męcząc). Musi to też być przynajmniej 1.5 metra od drzewa, aby misiu nie sięgnął smakołyków. Na zorganizowanych kempingach znajdują się zamykane metalowe schowki lub wysokie słupy, na które wciąga się reklamówki z jedzeniem za pomocą sznurka lub długiego kija. Na północy w tundrze, gdzie brak już drzew, najlepiej trzymać wszystko w bagażniku samochodu, a jeżeli takiego nie posiadamy to w specjalnym kontenerze na żywność. Jeśli dalej nie mamy powyższych zabezpieczeń to postarajmy się znaleźć kawałek skały, czegokolwiek, gdzie można jedzenie przetrzymać, a będzie ono trudno dostpne. Najważniejsza zasada – nigdy nie trzymać w namiocie żadnego pożywienia, śmieci, pasty do zębów, kosmetyków, niczego co może mieć zapach, gdyż możemy stać się celem ataku. Obowiązuje nas również zasada „trójkąta”, czyli namiot, przyrządzanie posiłków i przechowalnia pożywienia w odległości minimum 100 metrów od siebie. Nie zaszkodzi, jak toaletę też odizolujemy od pozostałych punktów. Jeśli znamy kierunek wiatru, to postarajmy się, aby przygotowywanie posiłku było ostatnie na linii wiatru z wszystkich wyżej wymienionych czynników. Idąc na treking w parku narodowym, strażnicy poinformują nas o zasadach dzielenia terenu z misiami, często też musimy oglądnąć specjalny film video. Czasami można bezpłatnie pożyczyć kontener żywnościowy (bear resistant food containers, inaczej BRFCs), który podobno chroni żywność, a przez to i nas, przed misiami. Jeśli nic z powyższych nie jest w naszym zasięgu możliwości, to pamiętajmy, aby nosić jedzenie „bezzapachowe”, jak np. puszki, potrawy zamykane, foliowane itp. Plasterki szynki, otwarta czekolada i inne łatwo wyczuwalne przez niedźwiadka smakołyki mogą nam przysporzyć kłopotów.