English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

Polinezja i Karaiby 2006

14 września 2006 r.

  

atole widziane z samolotuWyspy Przyjacielskie - tak oto kapitan James Cook nazwał archipelag Tonga i nie widzę bardziej trafnego określenia. Mieszkańcy tych wysp okazali się niezmiernie serdeczni i gościnni. Nigdy nie spotkałem łatwiejszego autostopu - wystarczy iść poboczem drogi, a samochody same się zatrzymują. Kierowcy często zmieniają plan swojej trasy, aby tylko podrzucić nas do celu. Poza tym wszyscy są uśmiechnięci i pozdrawiają siebie nawzajem.

Polecieliśmy na Ha'apai, archipelag na północ od głównej wyspy Tongatapu. Tutaj turystyka jest jeszcze słabo rozwinięta. I tak jak na poprzedniej wyspie, tutaj również nas podwożą i również jesteśmy zaproszeni w gościnę na nocleg.

dziewczynka przy owocu chlebowymRodzina Soane jest liczna i biedna, jednak są szczęśliwi i przyjmują życie takim, jakie jest. Jeśli złowią ryby to dobrze, jeśli nie, to zostają przy kokosach, owocu chlebowym i korzeniu yam. Mięso jedzą tylko raz w tygodniu - w niedzielę. Ich otwartość i szczera gościna spowodowała, że zostaliśmy z nimi aż 5 dni, przypatrując się jak wygląda codzienne życie wioski. Soane pokazał i uczył nas jak łowić ryby, jak zerwać i przygotować kokosa, jak rozpalić ogień bez zapałek - po prostu jak przeżyć.

Poza ciekawym życiem socjalnym te malutkie wyspy są rajem - przepiękne krajobrazowo, z plażami z białym piaskiem i palmami, z otaczającymi je błękitną laguną koralową. formacje piaskowe po odpływieAtrakcją dla nas było przechodzenie i/lub przepływanie po rafie na sąsiednie wysepki. Można tego dokonać tylko podczas odpływu. Na jednej z bezludnych wysp zostaliśmy na romantyczną noc pod gwiazdami na plaży. Powrót nastąpił o 5 rano (maksymalny odpływ, odległość 500 metrów) przy blasku księżyca i latarki. Troszkę namęczyliśmy się szukając najpłytszej drogi, omijając głębsze i rwące kanały w rafie.

Są jeszcze tylko dwa miejsca na świecie, gdzie legalnie można pływać z wielorybami na wolności. Tonga do nich należy (drugie to Dominikana), więc zasiedliśmy na pokładzie katamaranu w poszukiwaniu tych ogromnych ssaków. Jednak po wejściu do wody z maską, rurką i płetwami nie tak łatwo znaleźć te olbrzymy. Dopiero nasza trzecia wycieczka przyniosła sukces - pod nami w bezpośrednim kontakcie w oceanie odpoczywały dwa potężne wieloryby wraz z małym. Nic sobie nie robiąc z naszej obecności ssaki powoli z majestatyczną gracją podniosły się z rafy i w odległości kilku metrów! od nas nabrały powietrza i ponownie zanurkowały w głębię oceanu. To było nieziemskie uczucie, byliśmy tacy szczęśliwi! Innym razem spacerując sobie po rafie zobaczyliśmy jak jeden z humbaków, tuż za jej wewnętrzną granicą, wykonuje akrobatyczne ewolucje, wyskakując całą swoją masą ponad powierzchnię wody i z pluskiem spadając w ocean.

Podczas naszego pobytu zmarł król Tonga, piastujący rządy w jego królestwie od ponad 50 lat. Tonga było w żałobie, ale jego mieszkańcy pozostaną dla nas w pamięci jako wiecznie uśmiechnięci i życzliwi.