Kwiecień/Lipiec 2016 – spotkania
Końcówka lata przyniosła nam jeszcze kilka ostatnich wyjazdów pod namiot, zanim zrobiło się zbyt zimno. Wygląda na to, że maluch lubi wspinaczkowe wyzwania.
Australian Muzeum zorganizował spotkania z australijskimi podróżnikami. Dzięki temu miałem okazję poznać kilka niesamowitych osób:
Chris Bray i Clark Carter, którzy zmagali się z przejściem arktycznej Wyspy Wiktorii, dopiero ich drugie podejście zakończyło się sukcesem. Tim Cope – niesamowita 3-letnia podróż konna z Mongolii aż na Węgry. Tim Jarvis, który odtworzył w jak najbardziej możliwie autentycznych warunkach, w których Shackleton blisko 100 lat wcześniej płynął ratować swoich ludzi z Wyspy Słoniowej na Georgię Południową, oraz legenda australijska Jon Muir, który poza wspinaniem i zdobywaniem biegunów, mi najczęściej imponuje historiami z australijskich pustyń.
Był to wielki zastrzyk motywacji, teraz mam sporo lektur do czytania.
Iron Maiden – znowu koncertowali w Sydney, więc nie mogłem przepuścić okazji. Warto było poskakać pod sceną przy takiej muzyce.
Styczeń/Marzec 2016 – przewodnik
Rok zaczął się trochę podróżniczo, ponieważ mieliśmy przyjemność gościć przez kilka dni ciekawych ludzi, mianowicie Andrzeja i Alicję. Z Los Viajeros mieliśmy okazję poznać się już wcześniej na polskich festiwalach podróżniczych, ale nie ma to jak wspólnie spędzone wieczory z niekończącymi się tematami.
Poza tym po 15 latach przerwy znowu pracowałem jako pilot wycieczek dla Atlas Tours, biura z mojego rodzinnego miasta Żory, gdzie zaczynałem stawiać pierwsze kroki w tym zawodzie. Wciąż lubię oprowadzać wycieczki, szczególnie po moim ukochanym Sydney.
Z okazji okrągłej rocznicy urodzin Eweliny, pojechaliśmy zjeść kolację w Port Denison. To mała wysepka w pobliżu opery, a ciekawostką jest, iż fort ten zbudowano, aby chronić port Sydney przed carską Rosją!
Październik/Grudzień 2015 – Wakacji czas
Wyspy Melanezji charakteryzują się, podobnie jak Polinezja, ogromną otwartością i gościnnością lokalnych ludzi. Na Fiji połączyliśmy zwiedzanie tradycyjne z relaksem na plaży. Najpierw piesze wędrówki po górzystej części wyspy Viti Levu, gdzie miejscowi przyjęli nas u siebie w domu, zdobywanie najwyższego szczytu kraju (1323m), uczestniczenie w codziennym życiu wioski. Później dla kontrastu relaksowaliśmy się na plażach rajskich wysepek. Nieco turystycznie, ale nader wszystko ładnie i na luzie.
Czas leci – Natan ma już roczek, a nasze mamy po 8 miesiącach w Sydney pomocy nad opieką nad maluchem, w końcu znalazły drogę powrotną do domu. Zostaliśmy zdani na samych siebie - żegnaj wysypianie się. Odreagować mogłem tylko w jeden sposób – koncert grupy pochodzącej z Sydney – AC/DC. Pod sceną było pełno wigoru.
Lipiec/Wrzesień 2015 – do przodu
Australia pierwszy raz od czterech lat wygrała w rugby z Nową Zelandią. Stało się to chyba dlatego, że wspomagałem zawodników podczas odgrywania hymnu trzymając na murawie stadionu flagę:) Była frajda!
W Sydney mieszka około 12,000 Polaków. Ostatnio spędzamy trochę czasu na wspólnych spotkaniach, imprezach itp. Byłem też gościem na pikniku organizowanym przez Bumerangmedia.com jednej z największych, jeśli nie naj, polonijnych stron internetowych działających w Australii.
Pomału przygotowuję się do bezsilnikowego przekroczenia Australii – i chociaż to pewnie dopiero za kilka lat, to wizyta u Davida (pisałem o nim w książce) pod Canberrą przyniosła mi wiele odpowiedzi na pytania co, gdzie i jak, a przede wszystkim poznałem nowości technologiczne ze świata sprzętu ultralekkiego.
Maj/Czerwiec 2015 – powrót do korzeni
Po 14 latach przerwy wróciłem do korzeni – od krakowskiego biura Terra Aventura otrzymałem ofertę oprowadzenia polskich turystów w Australii. Okazało się, że w autokarze będzie jeszcze dwóch pilotów z Polski oraz dwóch lokalnych do oprowadzania po Parku Narodowym Kakadu. Ja miałem być tylko dodatkową lokalną atrakcją. Mniejsza odpowiedzialność, ale nie szkodzi, podobało mi się i tak.
Polacy słyną z umiłowania do trunków z procentami, a mimo że Australijczycy lubią się też napić, to i tak byłem w wielkim szoku widząc niezniszczalnych Polaków. Przerośli moje oczekiwania, ale na szczęście wszystko było połączone z dużą dawką humoru. To dobrze, bo w ich towarzystwie przyszło mi spędzić swoje 40-te urodziny. Kolorytu dodały dostojne krokodyle różańcowe.
Wielkość parków narodowych w Australii to coś niesamowitego. Gdybyśmy wzięli wszystkie 23 polskie parki narodowe razem wzięte, to i tak tylko jeden australijski park, Kakadu, będzie blisko 6-krotnie większy (jest wielkości Słowenii). Poza tym łączna powierzchnia wszystkich 516 australijskich parków narodowych będzie niewiele ustępowała wielkości całkowitej Polski.
Inną stałą zimową atrakcją Sydney jest festiwal światła i dźwięku VIVID. Jak zwykle miasto pięknie się rozświeciło.
Luty/Kwiecień 2015 – Wyjazd do Europy
Miałem trzy istotne powody, aby pokazać się w Polsce ponownie (bo przecież byłem ostatnio w zeszłym roku).Pierwszy powód to praca. College Academies Australasia wysłał mnie w podróż, abym promował szkołe na rynku wschodnio europejskim i przysłał do naszej szkoły potencjalnych studentó. Odwiedziłem 25 agentów edukacyjnych, zrobiłem trzy prezentacje, brałem udział w ośmiu targach studenckich - bardzo intensywnie, ale wesoło. Poza tym miło było zwiedzić Polskę, jak i Litwę, Łotwę, Czechy, Słowację, Austrię i Węgry. Nie opuściłem również kolejnej edycji Kolosów - znowu miałem okazję poznać bardzo ciekawych ludzi.
Drugi powód to wydanie książki. Po roku wytężonej pracy udało się w końcu doprowadzić dzieło do końca. Wydanie kolorowe, dużo zdjęć, mapek, anegnot i wplątanych przygód w główny wątek - a wszystko dzięki Piotrkowi Tomzie, który mistrzowską ręką wymieszał wszystko i wprowadził w tekst życie. Na tyle ciekawie, że chociaż znam całą opowieść jak nikt inny, to czytam opowieść z zainteresowaniem.
Książka do nabycia w cenie 30 PLN (plus koszt przesyłki) bezpośrednio ode mnie.
Trzecim powodem było pokazanie nowo urodzonego synka rodzinie, bo życie w Australii nie sprzyja zbyt częstym odwiedzinom.
A w drodze do Polski zrobiliśmy sobie króki postój w Dubaju, oglądając najwyższy budynek świata. Poza tym polecieliśmy zobaczyć również Kuwejt, gdzie wynajęliśmy samochód i objechaliśmy te malutkie, ale bardzo drogie państewko.
Grudzień 2014/Styczeń 2015 – Wizyty podróżników
Miałem niebywałe szczęście zostać odwiedzonym przez polskich czołowych podróżników. Najpierw swoją obecnością zaszczycił mnie Eryk Krasny, a następnie Szymon Springer. Oboje przejechali na motorach z Polski do Australii, a wrażeniami podzielili się z nami u nas w domu. Było miło.
Miesiąc później w końcu miałem to szczęście, że Wojtek Dąbrowski zahaczył o Sydney podczas swojej kolejnej podróży dookoła świata, to już chyba 12-tej! Ciekawie było posłuchać o kierunkach świata, które jeszcze na mnie czekają. W końcu prywatna sesja opowieści o atrakcjach geograficzno-turystycznych z pierwszej ręki to zaszczyt. W zamian mogliśmy chociaż pokazać Sydney z nieco innej perspektywy.
A tak to wybraliśmy się jeszcze na kemping, co by nasz 3-miesięczny maluch zakosztował trochę namiotowego życia.
Australia od kilkunastu lat walczy w Mistrzostwach Azji w piłce nożnej. Została przeniesiona do tego kontynentu po tym, jak rozgromiła Amerykańskie Samoa 31:0, na własnym podwórku była zbyt mocna. W styczniu "Kangury" były gospodarzem tej imprezy, a w Sydney rozgrywał się finał. Bilet kupiłem ze sporym wyprzedzeniem, no i opłaciło się, bo Australia weszła do finału i pokonała w nim Koreę Południową. Aczkolwiek łatwo nie było, wynik 2:1 w dogrywce. Szaleństwo na trybunach.