English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

Borneo 2009

Wstęp Sarawak Brunei Sabah

Sabah

1.04 do 4.04.09, 3 dni, kurs 1 € = 4,75 R (Malezyjski Ringgit)

zwiedzanie - zapomnij o swobodzie podróżnika - atrakcje turystyczne nie dają ci żadnych możliwości indywidualnych. Jest to miejsce rezerwacji i przepłacania. Jedyną zaletą, jednakże bardzo ważną, to nie narzucanie się przewodników, taksówkarzy, sprzedawców - wystarczy raz powiedzieć "nie" i ma się spokój, nawet ci pomogą.

Cały Sarawak gnaliśmy niemożliwie, aby zdążyć jeszcze zobaczyć dżunglę na Sabah. Z wcześniejszego rozpoznania wiedziałem, iż warto wybrać się w teren rzeki Sungai Kinabatangan, tam podobno zostało jeszcze najwięcej dzikiej zwierzyny. Dotarliśmy więc do firmy Uncle Tan, która się w tym kierunku specjalizuje. Jakież było nasze zdziwienie,kiedy oznajmiono nam, że wszystkie miejsca na 3 tygodnie do przodu są już zarezerwowane. Chcieliśmy pojechać z innym biurem, ale okazało się, że Uncle Tan jako jedyna firma posiada licencję na ten teren. Pozostałe firmy jeżdżą na północ od Sukau, a słyszeliśmy od innych turystów bardzo negatywne relacje porównujące te okolice do pływania między wioskami, a nie w prawdziwej dżungli. Mimo to czekaliśmy na jakieś rezygnacje, a załoga Uncle Tan była dla nas bardzo uprzejma. Trzeba też dodać, iż zmienili oni w 2008 roku lokalizację obozu w dżungli - nie wiem czy na lepszą. W każdym razie nie zezwala się na samotne wyjście do lasu - tylko z przewodnikiem. 3 dni i 2 noce kosztują 320 R/ os (67 €), zawierają wszystko, ale zaczynają się i kończą w południe, więc tak naprawdę to 2 dni.

orangutanPozostało nam więc zobaczyć orangutany w pobliskim centrum rehabilitacyjnym w Sepilok (wstęp 30 R (6 €), aparat 10 R (2 €), 2 km od bazy wypadowej Uncle Tan). Oczywiście to bez porównania do dzikiej zwierzyny, ale lepsze niż nic. To też nie ZOO, małpy mają 40 kilometrów kwadratowych przestrzeni, są dokarmiane i człowiek im nie obcy, a według tego co podają, dojrzałe, rosłe i silne osobniki puszczane są wolno. Jednak nie trudno wyobrazić sobie początek - karmienie jest o 10 i 15 - więc pierwsza małpa, która pojawi się blisko platformy, dostanie strzały z kilkuset obiektywów. Także karmienie wygląda smutno. Później możemy sobie jednak pochodzić po drewnianych kładkach sami. Wybraliśmy się na 1 km szlak, który zamienił się na skakanie w błocie. Mało tego, zaczęły atakować pijawki, krew już się lała. Wracając natknęliśmy się jednak na odpoczywającego na poręczy kładki jednorękiego orangutana. Był rozkoszny. Siedzieliśmy z nim godzinkę, wliczając zaskakujące chwile takie jak jego atak na plecaczek Eweliny - sprytna bestia otwierała zamek zębami - ja robiłem zdjęcia, a inni turyści pomagali się wyswobodzić Ewelinie. Gdy wracaliśmy do wyjścia, byliśmy już zupełnie sami. W pewnym momencie na drewnianej kładce spotkaliśmy kolejnego samca - szedł sobie po poręczy w naszym kierunku. Wyglądał dużo dojrzalej i trochę groźnie. Zatrzymaliśmy się. Małpa zeskoczyła z poręczy i wspomagając się przednimi łapami ze stanowczością szła w naszym kierunku. Trochę się wystraszyliśmy, szybko zarzuciłem aparat do tyłu. Za późno. Orangutan podszedł do mnie i pewnym ruchem długich ramion chwycił mocno za obiektyw. Wyrwałem mu go i aparat znajdował się między moimi plecami, a Eweliną. Nie dawał jednak za wygraną - objął mnie drugą ręką i próbował obejść. Ja jednak zachodziłem mu drogę, raz w lewo, raz w prawo, on natomiast obejmował mnie w pasie, a Ewelina jak mój cień z tyłu - wyglądało to jak taniec jeden krok na jeden. Po 30 sekundach tej przepychanki zwinne zwierze wykonało fikołka do przodu, a my uskok do tyłu - cały czas głośno i stanowczo do niego mówiłem, bałem się jednak odrzucić go z całej siły. Wycofywaliśmy się powoli, a on siedział jak takie niewinne dziecko i patrzył na nas z nie zrozumieniem.

małpy proboscisNa początku bardzo spieszyliśmy się w Sarawak, skutkiem czego ominęliśmy Bako NP i tamtejsze centrum rehabilitacyjne orangutanów - z pewnością mniej turystyczne. Natomiast Bako NP to miejsce, gdzie mamy spore szanse wypatrzyć endemiczne małpy proboscis. Skoro nie płynęliśmy także na safari, to postanowiliśmy zobaczyć je w prywatnym sanktuarium Labuk Bay (drogo, wstęp 60 R, 12.5 , dojazd prywatny zwykle wynajęcie pojazdu około 150 R z Sandakan). Gościu dwa razy dziennie je dokarmia (godzina 11:30 i 16:30), a one zbiegają wtedy z lasu na posiłek. Dzięki temu mogliśmy je zobaczyć z kilkudziesięciometrowej odległości. A trzeba przyznać, że są oryginalne - z tak śmiesznymi ogromnymi nochalami.

Skoro nie udało nam się zobaczyć dzikiego Borneo, chcieliśmy przynajmniej lepiej poznać ludzi. Ruszyliśmy więc autostopem i trzeba przyznać, że kierowcy byli mili i uczynni. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Mt.Kinabalu NP, pooddychać świeżym powietrzem. Pochodziliśmy sobie po szlakach w dolnych częściach parku (bramę wstępu można śmiało ominąć, a dobre szkice szlaków otrzymamy w recepcji), gdyż na wspinaczkę na ten czterotysięcznik zniechęcono mnie już wystarczająco wcześniej - obowiązkowe opłaty wynoszą obecnie: zezwolenie 100 R; przewodnik 85 R (od 1 do 3 osób); ubezpieczenie 7 R; obowiązkowy nocleg na trasie od 100 R za noc (jak ja byłem możliwe miejsca były tylko za 290 R); dodatkowo transport do miejsca startu 33 R w dwie strony; certyfikat 10 R. Łącznie od 242 do 535 R (50 do 115 ) od osoby, to trochę zbyt dużo.

nocny targ w Kota KinabaluW Kota Kanibalu nie ma właściwie co robić. Zresztą jedzenie w Sabah wydawało nam się mniej smaczne niż w Sarawak, z wyjątkiem nocnego targu (koło filipińskiego), gdzie smażono i wędzono pyszne morskie ryby.

noclegi - spaliśmy w Uncle tan w Sepilok, dobrze zorganizowane dormitoria w cenie 38 R (8 €), ale cena obejmuje wyżywienie - śniadanie, obiad i kolację - samoobsługowe tace z zimnymi i ciepłymi potrawami. Normalnie uliczne jedzenie kosztuje od 3-5 R za posiłek.

W Mt Kinabalu NP noclegi są bardzo drogie. Wyszliśmy więc z parku na główną drogę i skręciliśmy w lewo (w stronę Ranau), po 500 m po lewej stronie znajduje się Mountain Resthouse z dormitorium za 20 R/ os. Miejsc często jest wystarczająco, więc i tak będziemy sami w pokoju.

transport - jadąc do centrum rehabilitacyjnego w Sepilok, należy wziąć autobus do Sandakan i prosić o wysadzenie na Sepilok Junction (rondo), 25 km przed Sandakan. Ceny biletów możemy negocjować, a ostatni autobus odjeżdża o godzinie 20 - tzn. w Sepilok lądujemy na skrzyżowaniu o 2 w nocy (można dospać na zadaszonym przystanku autobusowym).

Od skrzyżowania do Sepilok Orangutan centrum rehabilitacyjne jest zaledwie 3 km drogi, po drodze ośrodek Uncle Tan (500 m od ronda). Uncle tan organizuje darmowy dowóz do ośrodka o godzinie 9, a odbiór o 12:30.

Do ośrodka małp proboscis w Labuk Bay jest 20 km - 8 km główną drogą w stronę Kota Kinabalu, a następnie w prawo 12 km do kasy (stąd pozostałe 2 km zorganizują dojazd). W pierwszą stronę dojechaliśmy autostopem, a powrót nastąpił biegiem w przyjemnej wieczornej temperaturze (Ewelina znowu autostopem).

Oficjalna cena przejazdu z parku Mt. Kinabalu do Sepilok wynosi 35 R, a do Kota Kinabalu 20 R.

Podobno na terminal 2 (Air Asia i Tiger) z Kota Kinabalu jeździ autobus CityBus nr 2, ale nam nie udało się go znaleźć. Dojechaliśmy więc numerem 16B (ostatni o 19) spod miejskiego ratusza, ale nr 17 jedzie też w miarę blisko lotniska.

dzień trasa transport
cena w R
€/ 1os czas km
7 Pualu Labuan - Kota Kinabalu łódź ekspresowa 34 R €7.2 3 h 130
7 Kota Kinabalu - Sepilok autobus 37.5 R €7.9 6 h 310
8 Uncle Tan - centrum orangutanów + powrót 2x minibus Uncle Tan - - 2x 5 min 2x 2.5
8 Uncle Tan - Labuk Bay + powrót autostop + bieg - - 30 min + 1.5 h 2x 20
9 Sepilok - Mt. Kinabalu NP autostop 15 R €3.2 6 h 220
10 Mt.Kinabalu NP - Kota Kinabalu autostop - - 2 h 90
10 Kota Kinabalu - lotnisko autobus miejski 1 R €0.2 15 min 5
        €18.5   800