English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

Azja 2003

Japonia Filipiny Hongkong Zjednoczone Emiraty Arabskie Oman

Japonia

Sierpień 2003

dzielnica Ginza w TokioJaponia jest niewątpliwie wyjątkowym krajem. Wiele rzeczy mi się tutaj podoba, wiele też szokuje. Po gigantycznym Tokio oprowadził mnie Wojtek (poznany rok temu w Laosie), który też załatwił mi nocleg w akademiku u innego polskiego studenta - Marka. Ogólnie rzecz biorąc miasta japońskie są ogromne, lecz brzydkie. Poza zwisającymi przewodami elektronicznymi zagęszczonymi do granic możliwości, prostokątnymi budynkami, mogą przerazić również tłumy ludzi. Jest ich wszędzie pełno o każdej porze dnia. Dziwne uczucie, gdy jadąc przeładowanym metrem nie słyszę żadnego odgłosu poza stukotem pociągu. Ludzie milczą, śpią, czytają komiksy, bawią się telefonem, ale nie rozmawiają. Mam wrażenie, że boją się wychylić z tłumu, że jestem pośród mechanicznych robotów.

Na ulicy nikt mnie nie pozdrowi, gdy wertuję mapę nikt nie zapyta, czy nie potrzeba pomocy. Jednak, gdy sam o nią poproszę, to w odpowiedzi otrzymam przyjazny ukłon, uśmiech i próbę zrozumienia mnie (angielski rzadko używany).

Sporym atutem kraju jest uczciwość i bezpieczeństwo, nie ma się czego obawiać. Nie widziałem tu ludzi otyłych, wynika to ze zdrowego odżywiania. Bardzo podoba mi się knajpka z ruchomym barem tzw. "sushi train", na którym jeżdżą dania w kółko, a ty sięgasz kiedy nadjeżdża twoje ulubione. Rozkoszowałem się więc różnymi rodzajami suszi. Na koniec rozliczono mnie po ilości talerzyków, które po sobie zostawiłem. Dziwne - brak w Tokio koszy na śmieci, ale chodniki nie są zaśmiecone.

Inną sprawą są tutejsze ceny, szokują - jest drogo. Nawet na myśl mi nie przyszło, aby korzystać z tutejszych hoteli, a poruszałem się dzięki biletowi tygodniowemu, który minimalizuje trochę koszty. Niestety, mogłem jeździć tylko lokalnymi pociągami. Wyjeżdżałem z miasta na prowincję, aby znaleźć odludne miejsce na nocleg. Było ciepło i parno, spałem w podkoszulku na śpiworze (a nie w nim).

Jedną z ciekawszych atrakcji jest nocna wspinaczka na najwyższy szczyt kraju, wulkan Fuji 3776m. Myślałem, że będę go atakował w samotności. Nic z tego - towarzyszyło mi kilkaset ludzi, tłumy zatarasowały wąski szlak. Musiałem więc wyprzedzać z boku po sypkiej nawierzchni, aby zdążyć na wschód słońca.

Złota Świątynia w Kioto Himeji
Jeśli chodzi o zwiedzanie świątyń, to nie do pominięcia jest miejscowość Kioto. Jest ich tutaj kilkaset, a ja zobaczyłem tylko parę z nich (ceny wstępu do każdego kompleksu świątynnego od 10 do 20 zł, lecz naprawdę było tego warte). Aż 23 z nich znajduję się na liście UNESCO. Zobaczyłem też jedną z wcześniejszych stolic Japonii - Narę m.in. z największym drewnianym budynkiem świata oraz biegającymi sarnami po ulicach miasta. Natomiast w Himeji nie do pominięcia jest zamek "Białej Czapli" Na przejazd najszybszym pociągiem świata niestety już nie było mnie stać.

Po tygodniu przyszło mi opuścić Japonię.

powrót na początek strony