Wszystko zaczęło się niewinnie, szukałem pracy w Krakowie. I znalazłem ogłoszenie - "Festiwal kultury i sportu w Korei, poszukujemy organizatorów". No cóż, brzmiało nieźle i się zgłosiłem. Pod pretekstem instruktora siatkówki zostałem wciągnięty do sekty Moona, o czym dowiedziałem się znacznie później.
Wszystko jest trochę zawiłe i skomplikowane. Najważniejsze że mnie nie wciągnęli, a Koreę zobaczyłem. W przyszłości postaram się rozwinąć ten temat, bo uważam, że jest ciekawy.